„Na wzgórzach Idaho” to książka niezwykła. Nie sposób zliczyć biografii pisarzy i poetów, ale kogo może interesować życie tłumacza, nawet wybitnego?
Bronisław Zieliński z pewnością był tłumaczem wybitnym, jego talentowi i umiejętnością zawdzięczamy lekturę większości dzieł Ernesta Hemingway’a, „Moby Dicka” Melville’a, czy „Ojca chrzestnego” Puzo.
Zieliński znał osobiście, przyjaźnił się i przez wiele lat korespondował z autorami, których dorobek przekładał : Trumanem Capote, Johnem Steinbeckiem i Ernestem Hemingway’em, którego cenił i podziwiał najbardziej. Być może szczególna więź jaka połączyła go z Hemingway’em (pisarz uważał Zielińskiego za jednego z najlepszych przyjaciół) przesądziły o doskonałości jego przekładów.
Biografia Zielińskiego podzielona jest na kilka części. Pierwsza skupia się na życiorysie, przybliżając fascynacje, charakter i ciekawe losy Zielińskiego m.in. podczas drugiej wojny światowej. Kolejne rozdziały to korespondencja z Hemingway’em, Capote oraz dziennik z pobytu bohatera „Na wzgórzach Idaho” w Stanach Zjednoczonych: w 1958 roku, kiedy spotkał się z Hemingway’em, Capote i Steinbeckiem oraz z 1965 roku - bolesnej ze względu na wcześniejszą śmierć Hemingway’a podróży.
Warto zwrócić w niej uwagę na epizod znajomości z Jerzym Kosińskim. Zieliński opisuje każdego z „wielkich” przenikliwie, barwnie, z szacunkiem, ale trzeźwo, bez krótkowzrocznego uwielbienia i co ważniejsze, bez kompleksów, jakie mógł żywic w latach 50 ubogi polski intelektualista w krainie dobrobytu. W osobowości Zielińskiego, z jego listów i opisów, najbardziej uderza pewna światowość, erudycja, błyskotliwość i elastyczność z jaką odnajdywał się w różnych okolicznościach i z różnymi rozmówcami.
Można zastanowić się czy nie straciliśmy ciekawego pisarza na rzecz wybitnego tłumacza, bo talent Zielińskiego był niepospolity. Przekład jest jednak sztuką nie mniej istotną od pisarstwa, choć niestety skazaną na istnienie w jego cieniu. Dobrze więc, że jest czasami okazja, by pokazać ją w pełnym świetle .
***
Na wzgórzach Idaho - Bartosz Marzec
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 328
Rok wydania: 2008
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.