Eduardo Mendoza ma doskonale wypracowaną umiejętność zajmowania całej uwagi czytelnika . Do lektury wydanej po raz drugi w Polsce przez wydawnictwo „Znak” powieści, zaprasza tytułem obiecującym intrygę kryminalną.
Wprawdzie „Sekret hiszpańskiej pensjonarki” zawiera w sobie chwyty i elementy powieści kryminalnej, ale już na początku książki, czytelnik nie znający jeszcze Mendozy, otrzymuje wyraźne znaki, że to nie jest to, o czym myślał.
Poznajemy wówczas głównego bohatera, który rozwiązuje swoje problemy w sposób budzący sprzeciw majestatu prawa: „Na szczęście łączyłem funkcję napastnika z funkcją sędziego i udało mi się, choć nie bez protestów, unieważnić gola, którego nam strzelono”. W ten sposób już od pierwszych stron Mendoza próbuje zdystansować czytelnika wobec konwencji, którą uczynił ramą swojej powieści, a mianowicie konwencji detektywistycznej powieści kryminalnej.
Najważniejszym elementem kryminału, oprócz intrygi, jest główny bohater, który intrygę tę prowadzi ku rozwiązaniu. Pamiętamy słynnych detektywów, Herkulesa Poirota, Sherlocka Holmesa, którzy oprócz tego, że rozwiązywali zagadkę postawioną przez przestępców nie wychodząc z pokoju, byli eleganckimi mężczyznami o nienagannych manierach.
Bohater powieści „Sekret hiszpańskiej pensjonarki” to również postać bardzo wyrazista, ale między „prawdziwymi” detektywami a nim, są poważnej rangi różnice. Nasz „detektyw” jest bowiem pacjentem oddziału zamkniętego szpitala psychiatrycznego i wychowankiem ulicy. Mimo pochodzenia z dołów społecznych postać ta, będąca także narratorem, wypowiada się mową piękną i bardzo daleką od potocznej. Fakt, że język nie współgra z postacią, jest przyczyną wystąpienia komizmu, który Mendoza potęguje przez użycie w tego typu wypowiedziach bohatera, licznych kolokwializmów, a nawet wulgaryzmów. Główna postać omawianego dzieła, której imienia nie poznajemy, jest medium poprzez które Mendoza naśmiewa się z powieści kryminalnej.
Akcja „sekretu hiszpańskiej pensjonarki” zawiązuje się w momencie, kiedy pewien pensjonariusz szpitala psychiatrycznego, a nasz narrator, zostaje „poproszony” o odnalezienie dziewczynki, która zniknęła z internatu, przy szkole prowadzonej przez zakonnice i o wyjaśnienie związanej z tym tajemnicy. Rozpoczyna się poszukiwanie rozwiązania łamigłówki, która jednak nie przykuwa uwagi tak, jak komizm, którym co chwila raczy nas Mendoza. A pretekstem do pojawienia się humoru może być wszystko, na przykład lokalne hiszpańskie specjalności: „ Podczas sezonu walk byków zarabiał na życie, zbierając na arenie Monumental nawóz, który następnie sprzedawał rolnikom z Prat”, albo „zwykły” powieściowy opis: „(…)na fotelu bliżej okna, to znaczy bliżej w odniesieniu do drugiego fotela, ponieważ między pierwszym fotelem, tym bliżej okna, a oknem, znajdywało się miejsce na popielniczkę, śliczną szklaną popielniczkę, która wieńczyła prawie metrową kolumnę z brązu, a używam czasu przeszłego, ponieważ gdy Redbolledo podjął próbę rzucenia kolumienką w głowę doktora Sugrañesa, obie, kolumienka i popielniczka, zostały usunięte i niezastąpione niczym, więc na fotelu bliżej okna, powiadam, siedziała kobieta w wieku nieokreślonym(…)”.
Autor „Sekretu hiszpańskiej pensjonarki” każde nam spojrzeć na swoją powieść z ironią, co odróżnia ją od innych dzieł literatury popularnej. Mendoza raz po raz mnoży absurdy, zapewniając nam dobrą zabawę.
***
Eduardo Mendoza - Sekret hiszpańskiej pensjonarki
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 160
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.