„I ksiądz dobrodziej przychodzi do biednego rebe, aby się spytać, co to są demony? Ksiądz nie wie? Nie nauczono księdza na świętej teologii? Nie wie ksiądz? Waha się ksiądz? To może nie są demony, to może tylko brak aniołów?”.
Słowa te wypowiada reb Isze do księdza Suryna, który został posłany do zakonu sióstr urszulanek w Ludyniu, aby odprawić egzorcyzmy na przełożonej, Matce Joannie od Aniołów. Niestety młody ksiądz z przerażeniem odkrywa, że jego misja może zakończyć się klęską. Wiele się modli, rozmyśla, szukając sedna problemu, jednak nie potrafi zrozumieć co stoi na przeszkodzie w uświęceniu zakonnicy. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że cała prawda zawarta jest w tych kilku zdaniach wypowiedzianych przez Żyda.
Rzeczywiście ksiądz Suryn działa po omacku, walcząc z nieokreślonymi siłami. Kieruje modlitwy i biblijne wersety do demona, którego nie zna i którego być może nie ma. Polega na swojej wiedzy teologicznej, ale okazuje się ona jedynie zwykłą teorią, nie dającą odpowiedzi na podstawowe, fundamentalne pytania.
Postać Matki Joanny fascynuje go tak bardzo, że z zależności spowiednik-opętana, wywiązuje się relacja zakochany-oblubienica. I tu sprawy zaczynają komplikować się jeszcze bardziej. Jarosław Iwaszkiewicz dywaguje, zwodzi czytelnika. Czy ksiądz powodowany jest chrześcijańską miłością, nakazującą mu roztoczyć opiekę nad zagubioną duszą, czy też szuka fizycznej bliskości kobiety?
Cała ta mini powieść pełna jest licznych aluzji, niedopowiedzianych podejrzeń. Gdzieś między słowami jątrzy się od erotyzmu, fascynacją zabobonem, potrzebą poznania zła. Jedyną siostrą wolną od jakiegokolwiek opętania jest Małgorzata. Ale tylko ona regularnie wymyka się poza mury klasztorne, by w karczmie m. in. plotkować i flirtować ze szlachcicem. Nie musi uciekać w obłęd, niepohamowany mistycyzm, aby odczuć dreszcz i przyjemność.
Ksiądz także pozornie oddany Bogu, samozwańczo czyni z siebie godnego przeciwnika szatana, przypisując sobie tym samym prawo, a wręcz obowiązek do głębokiego poznania jego natury. Jednak nie jest on sprytnym Twardowskim, który utargowałby cokolwiek na tej niebezpiecznej rozgrywce. Jedynymi wolnymi od pętli jaką zacieśnia zło są prości chłopi, którzy wyznają proste prawa. Ten stereotypowy schemat okazuje się niezwykle trafny. Pomimo ich prostolinijności, zaskakują czytelnika łatwością przyswajania wiedzy o otaczającym świecie i niezłomną konsekwencją działania.
Na tylniej okładce książki widnieje napis: „Historia opętania według Jarosława Iwaszkiewicza”. Można nie wierzyć lub wierzyć. Nie to jest istotne. Ludzi zawsze będą fascynowały sprawy nadprzyrodzone. Zawsze będą zastanawiali się nad tym skąd bierze się zło. Myślę, że każdy sięgając po tekst Jarosława Iwaszkiewicza, uczyni to powodowany ciekawością i potrzebą odkrycia odpowiedzi. Odpowiedź, którą podaje pisarz jest interesująca, ale też bardzo przygnębiająca. Wskazuje na słabość kondycji moralnej człowieka, a co gorsza na odwieczność tego problemu. Zdawałoby się, że tak jak obumiera i odradza się przyroda, która także odgrywa ważną rolę w omawianej prozie, tak krąży zło, przybierając ludzkie kształty.
Oczywiście jest to jedynie pewien pomysł opisania tego co nienamacalne. I pomimo tego, że niezwykle plastyczny, to jednak fikcyjny. Fikcyjny, prowokujący i skłaniający do myślenia. *** Jarosław Iwaszkiewicz – "Matka Joanna od Aniołów"; ilość stron: 163; wydawnictwo: Znak; rok wydania: 2009.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.