Popkultura zmienia się nieustannie. Najpierw zdominowali ją bohaterowie z komiksów i groszowych, zeszytowych powieści o Dzikim Zachodzie. Później na topie były postacie z hollywoodzkich filmów oraz przeboje niezliczonych wykonawców, próbujących podbić estrady i zawojować serca fanów.
Dziś w centrum zainteresowania mas znajdują się już nie tyle nowe filmy i płyty, ile ci, którzy w nich występują oraz je nagrywają. To skutkuje zaś głównie rozkwitem plotkarskich portali internetowych i coraz większą tabloidyzacją prasy, o czym pisał niedawno na łamach „Newsweek Intrnational” Neal Gabler. Ale nie tylko amerykańscy badacze i publicyści zajmują się zgłębianiem meandrów kultury popularnej. Także i u nas pojawiła się niedawno niezwykle interesująca publikacja na ten temat, nosząca tytuł „Młodzież i popkultura. Dyskursy światopoglądowe, recepcja i opór”.
Jej autor, Maciej Bernasiewicz, ukazuje i interpretuje przede wszystkim treści, jakimi nasycone są młodzieżowe czasopisma typu „Popcorn” i „Bravo”, a także teksty polskich hip hopowców, choć nie tylko. Nie brak w jego pracy również pogłębionej refleksji nad karnawalizacją naszych czasów, czy pedagogiczną iluzją nauczycieli. Wszak najczęściej kanon lektur nijak ma się do prywatnych zainteresowań uczniów, zaś między szkolnymi programami i popkulturowymi trendami już dawno wytworzyła się przepaść…
Bernasiewicz sporo miejsca poświęca medykalizacji współczesnej tożsamości, czy też tzw. apoteozie cielesności. Odnosi się wrażenie, że dla redaktorów młodzieżowej, kolorowej prasy poradnikowej, ciuchy i kosmetyki mające zapewnić piękno, są znacznie ważniejsze od wiedzy. Tej ostatniej zaś – ewentualnie – dostarczyć mogą psychotesty, bez których nie może się dziś obyć praktycznie żadne czasopismo kobiece.
Autor niejako definiuje także swoistą, medialną „product placementową arkadię”, królującą na łamach pism, w której nie ma miejsca na problemy i dramaty współczesnego świata, a którymi znowuż przesycone są teksty rapujących muzyków najmłodszego pokolenia. Czy to jednak świadoma troska wykonawców o naszą rzeczywistość, czy tylko poza, konwencja, zapożyczona od hip hopowców zza oceanu?
W pewnym miejscu pojawia się w publikacji śląska grupa Hasiok, której członkowie śpiewają o tym, że nowojorskie getto i cadillaki z uzbrojonymi po zęby Portorykańczykami, zastępują im familoki i tramwaje. To żartobliwe porównanie wskazywać może jednak na poważniejsze zjawisko. Kultura staje się dziś przecież coraz mniej narodowa, o czym świadczy chociażby coraz większa ilość obchodzonych u nas „amerykańskich świąt”. Walentynki, Halloween, imprezy w pubach podczas dnia św. Patryka są tego najlepszym dowodem…
Bez wątpienia warto zagłębić się w lekturę najnowszej publikacji wydanej przez Uniwersytet Śląski. Dzięki niej możemy nieco lepiej poznać pierwszą generację socjalizowaną przez komputery, dla której to, co można wpisać do CV, jest znacznie ważniejsze od wikłania się w spory światopoglądowo-ideologiczne. A może jest inaczej?
Podsumowując swe badania Bernasiewicz zauważa, iż współczesna młodzież wcale nie jest tak bezrefleksyjna i bezkrytyczna wobec podsuwanych jej treści, jak to się, stereotypowo, zwykło przyjmować. Po szczegółowe wnioski odsyłam jednak już do samej książki...
*** Maciej Bernasiewicz „Młodzież i popkultura. Dyskursy światopoglądowe, recepcja i opór”; Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego; rok wydania: 2009; ilość stron: 220.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.