Symbolika światła przenika nie tylko jego zainteresowania fotograficzne, ale także całe życie. „Fotografia z Manopello. Twarz zmartwychwstającego Mesjasza” to trzecia książka prof. dr. hab. Zbigniewa Treppy.
Ks. Sławomir Czalej: Jak mają się techniki audiowizualne chociażby do całunu z Turynu?
Prof. Zbigniew Treppa: – Są to tematy bardzo bliskie semiotyce, ponieważ nie możemy kończyć jedynie na oglądaniu obrazu. Zadaniem semiotyki jest bowiem odkodowanie ukrytych w obrazie znaczeń. Mówiąc o „acheiropitach”, pochodzących z greckiego słowa acheiropoietos, a więc obraz nie uczyniony ludzką ręką, mam na myśli dwa wizerunki Chrystusa. W przypadku całunu jest to całe Jego ciało. Idea ta została rozciągnięta także na wizerunek Matki Bożej z Guadelupe, który powstał na początku XVI w. Z pozostałymi obrazami łączy ten wizerunek fakt, że również nie został uczyniony ludzką ręką.
Indianin zebrał róże…
– Rzeczywiście, na polecenie Maryi miał on przekazać biskupowi róże, owinięte w jego płaszcz, tzw. tilmę, jako znak wiarygodności, że jest przez Nią posłany. Obraz został utworzony w momencie wysypania róż przed biskupem. Maryja zostawiła znak swojej obecności na materiale bardzo nietrwałym. Został on bowiem wykonany z włókien agawy, a więc nie powinien przetrwać nawet 30 lat. Tymczasem niedługo minie 500 lat, odkąd powstał.
A Całun Turyński…
– Od niego wszystko się zaczęło. Całun jest obrazem o strukturze fotograficznej. Po wynalezieniu fotografii odkryto, że jest on negatywem. Okazało się, że pojęcie „acheiropoietos” doskonale współgra z pojęciem fotografii, czyli pisania światłem – a więc czegoś, co też nie jest uczynione ludzką ręką. Te dwa pojęcia się więc jakoś spotykają.
Na temat całunu istnieje wiele opinii negatywnych…
– Rzeczywiście sporo jest krytyki tego obiektu. Na wyżynach naukowych jednak nie podważa się jego autentyczności. Bierze się to z faktu zaangażowania wielu dyscyplin naukowych, niektórych bardzo młodych, jak informatyka. Dzięki niej wiemy, że wizerunek posiada strukturę trójwymiarową. Odkryli to specjaliści z NASA. Łączy się to z opiniami specjalistów medycyny sądowej, które ujawniły, że mamy do czynienia z człowiekiem zakatowanym dokładnie tak samo, jak opisują to Ewangelie. Ponadto fizycy atomowi dają doskonałą diagnozę samego utworzenia się wizerunku. Otóż twierdzą oni, że energia odpowiedzialna za powstanie obrazu tkwiła we wnętrzu „człowieka z całunu”. Obraz fotograficzny jest produktem ubocznym tego promieniowania. Co ważne, promieniowanie miało tylko dwa kierunki: pionowy i poziomy. Nie mamy zatem bocznych śladów obrazu. Są za to boczne ślady krwi. Co jest bardzo istotne, w 2004 r. odkryto fragmentaryczne części obrazu na zewnętrznej stronie płócien. W mediach jest cisza na ten temat. Wiąże się to z faktem konserwacji obrazu, który został dokonany bez rozgłosu. I w tym momencie jesteśmy w przedsionku kolejnego tematu, a więc Chusty z Manopello, która została położona w okolicach twarzy Chrystusa. W tym też miejscu znajduje się owa odkryta niedawno struktura obrazu. Jest to identyczny obraz, jak wewnątrz, tylko o mniejszej intensywności.
Świadczyłoby to o tym, że ta chusta tam była?
– Świadczy to o tym, że mamy do czynienia z jakimś dziwnym zjawiskiem promieniowania. Mówiąc językiem fizyki, mamy do czynienia z zamianą materii w energię. Ciało, przechodząc przez to płótno, uczyniło to już jako energia. Potwierdza to fakt, że ślady krwi, które pozostały na całunie, ich struktura, nie zostały naruszone. Jak twierdzą patolodzy sądowi, gdyby było inaczej, zakrzepy musiałyby zostać rozerwane.
Chusta była pod całunem?
- Nie. Położona została na zewnętrznej stronie całunu, już po owinięciu ciała Jezusa. To była stara żydowska tradycja, podkreślająca cześć dla zmarłego. Wykonana jest z drogocennego materiału. W starożytności bisior, wykonywany do dzisiaj w jedynym miejscu na świecie, był jedynie do dyspozycji królów i możnowładców. Pomimo że materiał nie przyjmuje pigmentów, to jednak powstał na nim obraz. Przy okazji chciałbym zaznaczyć, że wszystkie trzy obiekty „acheiropoietos” wykazują tę samą właściwość, a mianowicie nie mają pigmentów. W związku z tym niektóre przyrządy fizyczne stwierdzają, że tych obrazów po prostu nie ma. Jest samo płótno, bisior czy agawa. Obrazy jednak istnieją!