Trzeba tam pojechać, żeby zobaczyć, że w Witebsku, rodzinnym mieście Marca Chagalla, z kominów nie leci błękitny dym, a zakochani nie spacerują, unosząc się nad ziemią. A przecież patrząc na płótna artysty, trudno uwierzyć, że tak nie było.
W 1919 r. z jego inicjatywy otwarto tutaj pierwszą szkołę artystyczną, której brakowało w jego młodości. Zatrudnił tam między innymi słynnego awangardzistę Kazimierza Malewicza. W pierwszą rocznicę rewolucji malował plakaty zdobiące miasto na tę okoliczność. Jeszcze wcześniej, w 1915 r. wziął ślub z Bellą Rosenfeld. – Jest obecna na wszystkich obrazach, jak idealna kochanka – mówi Lenka.
Z fotografii w domu przy Pokrowskiej patrzy nie w oko aparatu, ale gdzieś w bok, upozowana z kwiatami we włosach i w dłoniach – czarodziejka obrazów męża. W 1920 r., po konflikcie z Malewiczem, Chagall wyjechał do Moskwy. W 1922 r., gdy w Rosji nasiliło się prześladowanie Żydów, a o sztuce artysty coraz częściej mówiono, że nie realizuje przesłania jedynie słusznego ustroju, opuścił kraj. Już nigdy nie wrócił do rodzinnego miasta. Przeżywszy 98 lat, zmarł pod niebieskim niebem południowej Francji. Ale roziskrzone bielą niebo na płótnach i grafikach z Witebska trwa wiecznie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...