Czy sukcesy komercyjne niektórych filmów z wyraźnie antychrześcijańskim przesłaniem są wynikiem ich walorów artystycznych, czy zręcznego marketingu i promocji?
Dlaczego niektórych? Bo nie wszystkie, mimo ogromnych środków na reklamę, osiągają wynik zadowalający producentów. Nakręcenie filmu wymaga ogromnych środków finansowych. Film jest przemysłem i producent, który musi wyłożyć pieniądze na jego realizację, oczekuje zysków, a przynajmniej zwrotu poniesionych kosztów. Dlatego już w chwili rozpoczęcia produkcji filmu rusza kampania promocyjna, czasem na ogromną skalę. A ponieważ tylko nieliczne filmy stają się hitami, każdy sposób wydaje się dobry, by przyciągnąć uwagę potencjalnych widzów. Nawet jeżeli powstaje dzieło średniej jakości, to zawsze można zwrócić na nie uwagę, wprowadzając na ekrany w aurze na przykład obyczajowego skandalu albo sugerując, że dzieło przełamuje kolejne tabu.
Ewangelia szatana
Przykład „Antychrysta”, najgorszego chyba filmu w dorobku Larsa von Triera, jest znaczący. Sukces komercyjny w Polsce – bo do tej pory inne jego filmy nie cieszyły się taką frekwencją – osiągnął dzięki zręcznej promocji, rozpoczętej jeszcze przed realizacją. Zamieszczane w filmowych portalach internetowych wiadomości o aktorach, którzy odrzucili propozycje zagrania w filmie, o śmiałych scenach mających szokować widza, o reakcjach widzów po pokazie filmu na festiwalu w Cannes, o tym, że w Polsce zostanie pokazany bez cenzury, a następnie przedpremierowe pokazy podsycały atmosferę oczekiwania na, wydawałoby się, nowe filmowe objawienie.
Film reklamowany jako horror, i to przełomowy w swoim gatunku, okazał się nie horrorem, ale sadomasochistyczną produkcją, jaka nie powinna gościć w normalnych kinach. I to nie tylko zdaniem prasy chrześcijańskiej. Ale na autora tego dzieła nie posypały się gromy, z jakimi spotykają się twórcy filmów, w których – często nawet nie bezpośrednio – znajdziemy odwołania do chrześcijaństwa i wiary, tyle że w sposób nienaruszający dogmatów. Z podobnymi atakami spotkała się chociażby „Pasja” Mela Gibsona.
Nietolerancyjna Narnia
W znakomitym artykule „Eksplozja antyreligijnej histerii”, opublikowanym jeszcze w 2006 roku, Frank Furedi dowodzi, że wśród liberalnych elit USA i Wielkiej Brytanii symptomy antyreligijnej histerii przybierają postać krucjaty. Uczestnicy owej krucjaty uważają, że zagrożeniem dla „tolerancji” są treści religijne pojawiające się w dyskursie publicznym i kulturze popularnej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...