Pax et Bonum! Mam na imię Marek, mam 24 lata, jestem domorosłym wierszokletą. Jeśli uznacie, że ta garść polnych wierszy jest godna pokazaniu światu - będę bardzo wdzięczny.
"Szukanie"
Coraz dalej od epicentrum Obietnicy
łapczywie przełykam słowa summy teologów
plądruje zakamarki chrystusowych alegorii
gorliwie poszukuję wiary która rozumie
rozgarniam chmury nieba by zobaczyć
proch ziemi którym mimowolnie się stanę
A przecież wystarczy zrozumieć że Jestem
by stać się milcząco Ufnym
capax Dei
* * *
"***"
Bo Ty nie jesteś zwątpienie
czarna róża z przetrąconą łodygą
na wszystkie strony tego świata
na wszystkie wskazówki i czasy
na wszystkie wazony samotne
puste pełnia tęsknoty
Bo Ty jesteś nadzieja
ogrody pełne strumieni
na wyschnięte żyły koryt
na nieme pola boleści
na kamienie przedwieczne
naszego losu
* * *
"Moja wiara"
Moja wiara to nie zakurzona archeologia
kilkuramiennych kandelabrów pożółkłych kart
drzazg krzyża szczątek w złotych pierścieniach
okraszonych odświętnie ufnym fideizmem -
w chóralnym grzmocie pieśni pośród głuchych arkad
strojnych w światło blichtru żyrandoli
by lepiej widzieć niebo
Moja wiara to przejście przez Rubikon -
boso nie po wodzie bo z lękiem
pascha ku nieprzemijającemu
gdzie nie ma już odwrotu
trzeba Kochać na zawsze