Sumienie bez kajdan

Austriacki chłop, który postawił się III Rzeszy. Ukochany mąż z nieślubną córką i święty, którego życie nie zawsze było wzorowe. Męczennik za wiarę, któremu spowiednik nie dał rozgrzeszenia. Kim był Franz Jägerstätter?

Przełomowa chwila
Wszystko się zmieniło w 1935 r. Pobrali się w Wielki Czwartek, bez wesela, a w podróż poślubną wybrali się do Rzymu. „Nigdy nie wyobrażałem sobie, że zaślubiny mogą być tak piękne” – powie później. To właśnie Francisca Schwaninger otworzyła przed nim świat religijnych przeżyć. Mimo obciążenia pracą w gospodarstwie i wychowywaniem trzech córek Franz i Francisca pozostali parą zakochanych, a temperatura ich uczucia nie chciała wystygnąć. Momentem przełomowym było zajęcie Austrii przez wojska niemieckie w 1938 r. i ekspansja narodowego socjalizmu, który od początku – z powodu pogardy dla człowieka – wydał się Franzowi nie do pogodzenia z wiarą.

Upewnia się o tym, gdy ambitne gestapo za brak sukcesów wśród mieszkańców tego rejonu obwinia Kościół, aresztując dwie trzecie duchownych. Z pewnością wielu innych Austriaków i Niemców także rozpoznało kryminalny charakter ideologii narodowo-socjalistycznej, lecz większość, przestraszona terrorem, z obawy o swoją rodzinę bała się wypowiedzieć własne zdanie publicznie. Wielu z nich traktowało opór jako drogę do więzienia i śmierci. Świadom tego był także Franz Jägerstätter.

Podczas służby wojskowej od października 1940 r. do marca 1941 w zastępczym batalionie transportowym w Enns podejmuje decyzję, że nie będzie walczył dla Hitlera i NSDAP. Uznany za niezbędnego w pracy w gospodarstwie rolnym zostaje zwolniony i przez dwa lata mieszka znów z ukochaną Franciscą. W tym okresie chodzi codziennie do kościoła, w związku z czym wikary prosi go o przyjęcie obowiązków kościelnego. Radzi się duchownych i przyjaciół, czy mógłby odmówić służby wojskowej – używania broni i walki za hitleryzm. Ale nawet miejscowy biskup nie wspiera go w tej decyzji. Modli się więc i pości, pogłębia studia nad Biblią, wzbudzając podziw i zrozumienie u żony. Ale także niechęć wszystkich innych, którzy uważali za swój obowiązek służbę władzom, choćby były to władze bardzo złe.

Franz nie uważał, że jego zachowanie może zmienić bieg historii, ale był przekonany, iż modlitwa o pokój nie byłaby wysłuchana, gdyby modlący się o niego nie byli w swoich czynach konsekwentni. Świadoma decyzja. Gdy przychodzi moment ponownego powołania do wojska, Franz jest już właściwie pewny, że odmówi służby w Wehrmachcie. Kiedy ląduje w więzieniu w Linzu, a później w Berlinie, jego los wydaje się przesądzony. Sąd Wojenny Rzeszy kwalifikuje go jako ciężki przypadek działania na szkodę sił zbrojnych.

„Gdyby ludzie dzisiaj byli jeszcze bardziej szczerzy, to myślę, że niejeden katolik przyłączyłby się do mnie i powiedział: Tak, zgadzam się, że to, co robimy, nie jest dobre, ale po prostu nie jestem jeszcze gotowy na śmierć” – pisze w tym czasie. Ponieważ wielu doradza mu jednak wstąpienie do Wehrmachtu, ze względu na żonę i dzieci, tłumaczy dalej: „[…] tak jakby czyn, który popełniamy, miałby być przez to lepszy, że pozostajemy w związku małżeńskim i mamy dzieci. Czy ocena naszych działań jest przez to lepsza, że podobnie czynią tysiące innych katolików?”.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości