Rozmowa Krzysztofa Zanussiego i arcybiskupa Alfonsa Nossola o dziedzictwie Jana Pawła II.
– W całej polskiej prasie były trzy poważne recenzje tego filmu, których autorzy zrozumieli, o co mi w nim chodzi. Jedna z nich ukazała się w „Gościu Niedzielnym” (o filmie pisała Barbara Gruszka-Zych – przyp. ak) - podkreślił twórca. – Marku kochany, ja często sam siebie nie rozumiem! - odpowiedział spytany o to samo abp A. Nossol wzbudzając salwę śmiechu zebranych. Potem przypomniał historię wykładów i egzaminu u bpa Wojtyły, który był trudnym wykładowcą. – Nie było łatwo, mówił szybko, bardzo ciężko było to zapisać. Na początku na jego wykładach była pełna sala studentów, a do egzaminu zostało nas czterech. Podczas egzaminu, który zdawaliśmy na ławce w parku Saskim zapytał mnie pierwszego: co mi się w jego wykładach nie podobało? Odpowiedziałem, że trzy razy w swoich wykładach na temat katolickiej etyki seksualnej w fenomenologicznym ujęciu Maxa Schellera przeszedł z czystej argumentacji filozoficznej na teologiczną. Jak nie dawało rady z filozofią to przeskakiwał do teologii, a teologicznie było już łatwiej uzasadniać. Muszę powiedzieć, że te moje uwagi uwzględnił, kiedy opublikował wykłady jako sławne, choć trudne dzieło „Miłość i odpowiedzialność”. Niestety, mojej uwagi odnośnie tego, że definicja miłości jest zbyt rozumowa nie uwzględnił. Koleżanka, która zdawała po mnie spytała, czy może powiedzieć, co jej się podobało. Wszyscy dostaliśmy bardzo dobre oceny podpisane: KW. A trzeba wiedzieć, że tuż obok znajdował się gmach Komitetu Wojewódzkiego partii – wspominał abp Nossol.
Piękno zbawi świat
Niezwykle gorący fragment rozmowy dotyczył kwestii związków między wiarą a kulturą, stosunku współczesnego Kościoła do sztuki. Obydwaj rozmówcy odwoływali się do Fiodora Dostojewskiego, który w usta księcia Myszkina w „Idiocie” włożył wielkie zdanie: „Piękno zbawi świat”. Krzysztof Zanussi czwartą kadencję jest świeckim konsultorem Papieskiej Rady Kultury, którą powołał do życia Jan Paweł II: – Przyznam, że nie jestem tam lubianą osobą, bo często pytam hierarchów o to, z jakim dziełem sztuki mieli ostatnio do czynienia, a przy tym notuję ich odpowiedzi. Kiedyś jeden z arcybiskupów jako ostatnio czytaną wymienił tę samą książkę, co dwa lata wcześniej. Zapytałem, czy czyta ją w kółko. Obraził się na mnie. Ale to jest niestety wymowny przykład tego „rozjechania się” Kościoła i świata sztuki. Młodzi księża i klerycy nie mają pojęcia o literaturze, o wielkiej muzyce. Pytam księży, czy widzieli film Tarkowskiego, a oni robią wielkie oczy. To dramatyczne, bo języka sztuki nic nie zastąpi. Ten język jest w stanie wypowiedzieć więcej. A bez poczucia tajemnicy nie można mówić o wierze. Dlaczego Papież u schyłku życia napisał pełen niepokoju poemat „Tryptyk Rzymski”? Bo język poezji wyrazi więcej niż język encykliki. Niestety, piękno zostało sprostytuowane przez reklamę, a sztuka filmowa wyrodziła się w seriale, które są absolutnie puste jeśli chodzi o wymiar tajemnicy, wiary w Boga. Owszem również w takich serialach jak „Plebania”. Często namawiam hierarchów, żeby zrobili listę 10 filmów, które obowiązkowo musi znać przyszły ksiądz: Bergmana, Tarkowskiego, „La stradę”. Ale przyznam, że niewiele mam nadziei na szybką poprawę stanu rzeczy – wyznał Krzysztof Zanussi. – U nas staramy się o integralne, w duchu dialogu ze współczesną kulturą, wychowanie kleryków, stąd się wzięło powołanie pierwszego w wolnej Polsce Wydziału Teologicznego na uniwersytecie. A osobiście powiem, że „Plebanii” nie oglądam – powiedział abp Alfons Nossol ponownie wzbudzając wesołość uczestników rozmowy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.