Hillbrow nie zawsze miał ponurą sławę. Usytuowany tuż przy centrum Johanesburga miał być pierwotnie eksluzywną dzielnicą dla białych mieszkańców RPA. Dziś jest nikłym cieniem tego, czym był jeszcze 15 lat temu. Za to dla handlarzy ludźmi stał się rajem.
Zachęcony „sukcesem” zmieniam lokal. Tym razem jesteśmy w ekskluzywnym klubie, pełnym dziewczyn z Azji, Europy i Afryki. Tu jednak klapa. Każda na dźwięk słowa: „handel ludźmi” milknie. Nikt nie chce rozmawiać. W powietrzu czuć strach. Prawdziwą zdobyczą tej nocy jest jednak ów właściciel od ikony. Chce mi pokazać prawdziwe miasto – już bez policji, bez podejrzliwości. Stosy papierów zostawiam w bagażniku. Już nie będą potrzebne.
Jest słoneczne popołudnie. Siedzimy w jednym z barów. Rozmawiam z młodą dziewczyną. Opowiada mi o tym jak była sprzedana. Lekkim tonem, bez zbędnej dramaturgii opisuje to, co jej zrobiono. Straszne i fascynujące! Nigdy nie potrafię zrozumieć, jak ci ludzie tak potrafią. Opowiadać jak o jakieś lekkiej przygodzie. Ot, sprzedali mnie, ot trzymali przez miesiąc w piwnicy, bili, gwałcili i narkotyzowali. Wow! W barze ktoś opowiada o tym jak mafia trzyma nieletnie dziewczyny. Pokazują na jeden z wieżowców – Jak chcesz – mówią – zobaczyć prawdziwy handel ludźmi, to idź tam. Udawaj klienta, który chce kupić dziewczynę, a wtedy zorganizują dla ciebie aukcję. Mój przewodnik jednak nie chce. W Hillbrow są miejsca, których nawet miejscowi się boją.
Golonka w garażu
Kolejnym przystankiem naszej podróży jest... garaż. Przynajmniej tak wygląda z zewnątrz. Muszę mieć głupi wyraz twarzy, bo mój przewodnik od ikony wybucha śmiechem. Mówi, że czasami to co najlepsze, jest niewidoczne dla oczu. I rzeczywiście. To co z zewnątrz wygląda jak obskurny garaż, albo najwyżej zakład samochodowy, jest tak naprawdę ekskluzywnym domem publicznym. Dla wybranych, białych, i to tylko tych z Europy. Rodowitych Afrykanerów się nie wpuszcza. Zresztą skądby wiedzieli że taki istnieje – najwyżej próbowaliby naprawić tam samochód. Tymczasem przechodzimy przez coś co jest brudne, zaniedbane, schodkami na górę by tam znaleźć się w ekskluzywnej restauracji. Sheraton by się takiej nie powstydził! Jako że właściciel jest Niemcem, pozycje w karcie dań są w porządku. Niemieckim! Zamawiam golonkę, kolega bierze żeberka i kapustę.Na tej szerokości geograficznej arcydzieło!
Niestety mam przykazane o nic się nie pytać, żadnych wywiadów, w zasadzie najlepiej jakbym się wogóle nie odzywał. Nie mogę się dowiedzieć zbyt wiele. Dopiero kiedy wyjeżdrzamy z „garażu”, jest mi objaśniona natura lokalu. „Garaż” jest ekskluzywnym domem publicznym prowadzonym dla najbogatszych mieszkańców RPA. Z zasady wpuszcza się tam tylko osoby „pewne”. I tylko Europejczyków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...