Kilometr iluminacji

Aż 5o tysięcy żaróweczek oświetla i zdobi świątecznym sztafażem jedną tylko posesję. Niewykluczone, że to nowy rekord Polski! Od świąt Bożego Narodzenia „płoną” polkowickie domy.

Od 11 lat iluminacje posesji państwa Duszeńków wzbudzają zachwyt przechodniów i mediów w całej Polsce.
Ten prawdopodobny rekord padł w tym roku w Polkowicach Dolnych, na posesji pastwa Duszeńków. Od 11 lat ich dom i przylegający do niego ogród przez jeden miesiąc w roku przyciąga wzrok setek przechodniów i kierowców. – To jest szok! – mówi Zdzisław Kulejko, który drogą przez Dolne Polkowice codziennie dojeżdża do pracy. – W tamtym roku wyglądało to bajkowo, ale w tym to już prawdziwy cud! – mówi z zachwytem.

Jan Mrozek, kierowca tira z Bydgoszczy, zaparkował tu swoje auto, żeby zrobić zdjęcia dla dzieci. – Koledzy powiedzieli mi o tym domu przez CB-radio. Nie mogłem się oprzeć i zjechałem na chwilę z trasy. Warto było! – mówi. Za te cuda państwo Duszeńko odebrali już niejedną nagrodę. Pierwsze przyszły 10 lat temu, w ramach gminnego konkursu na najładniejszą dekorację świąteczną. Przed rokiem otrzymali tę najbardziej prestiżową – Złoty Laur dla Najpiękniej Oświetlonej Posesji województw: dolnośląskiego, opolskiego i lubuskiego. Laur wręczył im dyrektor Energii Pro, oświadczając jednocześnie, że ta nagroda pozbawia ich prawa startu w kolejnych konkursach. – Byliśmy już poza konkurencją dla pozostałych – śmieje się Antoni Duszeńko.

W 10-letniej historii konkursu gminnego pierwsze nagrody zbierali 5 razy. Więcej się nie dało, bo po każdym zwycięstwie obowiązywała roczna karencja. Co zimę dom Duszeńków odwiedzają telewizje i prasa z całej Polski. – Ostatnio zadzwonili do nas z Niemiec, bo na RTL pokazywali nasz dom – mówi Grzegorz Duszeńko, syn Antoniego i Wiktorii, główny wykonawca technicznej strony przedsięwzięcia. Bo stroną artystyczną zajmuje się mama. – Cały projekt to właściwie jej zasługa. My z tatą instalujemy później wszystko na dachach, podwieszamy i stawiamy. Mama ustraja za to choinki. W tym roku nową postacią w naszym ogrodzie jest Pani Zima – mówi Grzegorz. Prawie 50 tysięcy lampek zasilanych jest kilometrem przewodów. Do tych z kolei prąd płynie z listew własnego pomysłu, bo – jak wyjaśnia Grzegorz Duszeńko – w sklepach takich nie ma.

Listwy prąd pobierają z tzw. siły. Bardzo to wszystko skomplikowane. Na początku także dla Grzegorza. – Rok po roku umiałem coraz więcej. Dziś prąd nie ma przede mną tajemnic – mówi górnik z zawodu. Za ten prąd Duszeńkowie zapłacili przed rokiem 1,8 tys. zł. Ledwie wystarczyło z nagrody otrzymanej od Energii Pro. Przygoda, którą przed 11 laty rozpoczęło kilkaset lampek na dachu i drzewkach, dziś przerodziła się w prawdziwą pasję. Pasję, która zaraża kolejnych mieszkańców
Polkowic Dolnych. Nieopodal posesji Duszeńków stoi dom państwa Ozgów. Mimo że Ozgowie do konkursu o prymat najpiękniej ustrojonej posesji przystąpili później niż Duszeńkowie, już teraz mają się czym pochwalić. Pomaga im doskonała lokalizacja domu, który swoim świetlistym widokiem zamyka zakręt ulicy Chocianowskiej.

Popularna w Europie i prawdopodobnie największa w Polsce instalacja świątecznych światełek co roku wzbogaca się o nowe elementy i kolejne metry elektrycznych przewodów. Duszeńkowie na poskładanie wszystkiego w całość przeznaczyli w tym roku dwa miesiące. – Zaczyna się zaraz po Wszystkich Świętych – wyjaśnia Wiktoria Duszeńko. – Najpierw jest wyciąganie z szaf i zakamarków, później rozplątywanie, segregowanie, naprawianie uszkodzeń. No i dokupowanie nowych – śmieje się gospodyni. Na pytanie, czy za rok znajdzie się jeszcze miejsce na nowe lampki i przewody, mężczyźni porozumiewawczo wymieniają spojrzenia. – Eee, tam! Chyba za rok damy już sobie spokój – pada odpowiedź. Odpowiedź taka sama od 11 lat.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

«« | « | 1 | » | »»