Kobiety są fajniejsze

Spotkania dla kobiet po stracie. Gdy dwadzieścia lat poświęciło się mężowi i dzieciom, a on nagle odszedł do młodszej, świat się kończy. Gdy narzeczony, który „kochał nad życie”, nagle „przestaje kochać”, nie chce się żyć. Bo rozstanie, zdrada, bolą zawsze. Ale z bólu można i trzeba się podnieść.

Problem z „dochodzącymi”
– Największym problemem jest to, że tylko kilka pań na spotkania przychodzi regularnie. Pozostałe panie co tydzień się zmieniają: nie wracają, na ich miejsca przychodzą nowe – mówi Małgorzata Rajca. – Trudno powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Czy jedno spotkanie pozwoliło im stanąć na nogi? Niestety, w efekcie troszkę drepczemy w miejscu, bo widząc nowe twarze, trzeba wszystko zaczynać od początku. Trudno o ciągłość, o atmosferę zaufania na spotkaniach, gdy z jednej strony są osoby, które już się poznały, poznały swoje historie, a z drugiej – nieznane twarze.

– Myślimy więc o grupie zamkniętej – dodaje Ewa Nowosielska. – Właśnie dla pań przychodzących na spotkania stale. Może uda się też zrobić spotkania dla kobiet w żałobie – po śmierci męża?

Kobiety są… fajniejsze
Na spotkaniach nie podaje się teorii i cudownych recept, jak wyjść na prostą. Kobiety po prostu rozmawiają. Dzielą się swoimi historiami, przeżyciami. Wspierają się. Siadają w kółku, żeby nikt się za nikim nie chował. Mogą mówić o sobie, ale nikt ich nie zmusza.
– Rozmawiamy, czasem ktoś płacze, słuchamy swoich historii, rodzi się dyskusja – mówi Ewa Nowosielska. – Ale potem chcemy pokazywać drogę, światło w tunelu. Bo po stracie jest czas na żałobę i rozpacz, ale jest i czas na ukojenie, uspokojenie. A potem – trzeba odzyskać siebie, iść dalej. Nie można żyć przeszłością, zastanawiać się, „on wróci – nie wróci”? To nie od nas zależy.

– Dzięki takiej wymianie doświadczeń jedne panie czerpią od drugich. Te na początku drogi, widzą, że można żyć dalej, że jeśli jednej porzuconej udało się podnieść, druga też da radę – opowiadają Ewa i Małgorzata. – Panie wyciągają wnioski: koleżanka poradziła sobie z samotnością i pustką, i ja sobie poradzę…

Dlaczego grupa wsparcia tylko dla kobiet? Mężczyźni nie doświadczają straty?
– Owszem, doświadczają. Ale po pierwsze dużo więcej jest porzuconych kobiet, po drugie – mieszanie płci na takich zajęciach nie dałoby dobrego rezultatu – mówi E. Nowosielska. – To są konkretne emocje, konkretne widzenie świata i sytuacji. Mężczyźni widzą i czują inaczej. Według mnie wspólne spotkania nie miałyby sensu.

– I uczymy kobiety jeszcze jednej, ważnej rzeczy: szczęśliwa matka da dzieciom dobry wstęp do dorosłego życia – uważa Małgorzata Rajca. – Obawiam się, że matka sfrustrowana, nieszczęśliwa, zgorzkniała nie będzie tego potrafiła. Dlatego staramy się pokazać, że trzeba polubić siebie, zadbać o siebie – choćby idąc bez poczucia winy do fryzjera. Kobiety po stracie muszą wiedzieć: „jestem ważna, mam prawo do zadowolenia, szczęśliwego życia”. One muszą wiedzieć, że nie żyją dla kogoś. Przede wszystkim żyją dla siebie.
Kobiety zdradzone na początku zieją nienawiścią do wszystkich mężczyzn. Ale… to mija. A przynajmniej powinno minąć.

– Każda z nas przechodziła ten etap – śmieją się Ewa i Małgorzata. – Potem już racjonalnie patrzy się na mężczyzn. My akurat nie mamy awersji. Lubimy panów. Ale… kobiety i tak są fajniejsze.

Więcej informacji na: www.inigo.org
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości