W zalewie współczesnego hałasu, który nie niesie za sobą żadnych znaczeń, refleksyjne piosenki Jonasza Kofty pozostają ważnym głosem po stronie sensu.
Był raz taki festiwal w Opolu, podczas którego na jednej scenie pojawili się obok siebie: Agnieszka Osiecka, Wojciech Młynarski i Jonasz Kofta. Działo się to w roku 1977, a koncert z piosenkami tej trójki autorów nosił tytuł „Nastroje, nas troje”. Chyba nigdy wcześniej i nigdy później polska piosenka z ambitnym tekstem nie miała takiej kumulacji. Bo przecież, jak powiedział kiedyś Jeremi Przybora, ci autorzy stanowili „trójcę wieszczów polskiej piosenki”. Zapewne przez skromność Przybora nie zaliczył do tej plejady siebie, bo tak naprawdę było ich czworo – mistrzów, którzy tak pięknie łączyli poezję z muzyką rozrywkową.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nowa inicjatywa Księży Marianów, podejmowana w duchu Roku Jubileuszowego.
Jak się o czymś alfabetycznie rozprawia, to oznacza to taką kompleksową wyliczankę od A do Z.
Poruszająca opowieść o młodym świętym i świadectwo jego mamy.
Wcześniejsze sukcesy zespołu nie zdołały zapełnić pustki w jego duszy.
Ale najpierw wywołał skandal. 150 lat temu urodził się Paul Landowski.