Autor filmu „Whitney” prowadzi narrację bez nachalnego moralizowania. Zamiast szafować ocenami, zestawia unikatowe materiały archiwalne z relacją świadków.
Wstrząsający jest dokument „Whitney” Kevina Macdonalda. To nie jest film o muzyce, choć muzyki jest w nim dużo. Przez dwie godziny bowiem obserwujemy przede wszystkim stopniowe pogrążanie się gwiazdy w narkotykowym nałogu. Tym boleśniejsze, że został w nim utopiony ogromny talent, jeden z największych w historii muzyki rozrywkowej. „Whitney” to także poruszający obraz o samotności, której nie uleczą żadne sukcesy, popularność i bogactwo.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wojenny melodramat, czyli… klasyka. Stary, dobry, sprawdzony patent na hit?
Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.