Ciekawostka, rzadkość, perełka, rarita - jakby powiedzieli Czesi. Czyli tom poetycki napisany po śląsku.
Ostatnio znów sporo się po śląsku wydaje, na śląski tłumaczy („Mały Princ”, „Co by pedzioł Szekspir?”, "Ewangelicznie za świyntym Jōnym" – to tylko niektóre z pozycji niedawno opublikowanych). Ale jest wśród nich także publikacja absolutnie niezwykła. To napisany po śląsku tomik poezji, w którym jego autor, Mirosław Syniawa, oddaje głos swoim przodkom.
Oto, w czasie lektury, jest nam dane zetknąć się ze swoistą rzeką dusz i genów. Wsłuchujemy się w prywatne, czasem niemal intymne historie z życia jego dziadków i prababek (ascyndyntōw), w których, rzecz jasna, odbija się także historia Śląska i całej Europy Środkowo-Wschodniej.
„Cosik ś nij przecã ciyngym jeszcze żyje wy mie” – dochodzi do wniosku urodzony w Chorzowie poeta, ale także i tłumacz (wcześniej na śląski przełożył m.in. utwory Horacego, Blake’a, Yeats’a, czy Mandelsztama, które znalazły się w znakomitej antologii „Dante i inksi”).
Recenzując tamtą książkę Bernadeta Prandzioch pisała: „By tłumaczyć poezję, trzeba rozumieć jej ducha i jej meta-sens, a Syniawa jest takiej postawy najlepszym przykładem”. Dokładnie to samo należałoby napisać po przeczytaniu autorskich tekstów Syniawy.
Mistyka, tajemniczość, wrażenie obcowania z czymś głębszym, „świętszym” – wszystkiego tego doświadczyć można w czasie lektury jego wierszy, wśród których, oczywiście, znalazły się też i utwory lżejsze, rubaszne, bardziej ludowe. Ale właśnie dzięki temu otrzymujemy pełniejszy (pełny?) obraz życia sprzed wieków.
Ciekawi mnie w jaki sposób Syniawa poradziłby sobie ze współczesnością (i współczesną śląszczyzną). Archaizacja, poetyckie rekonstruowanie sposobu godanio i myślynio downych Ślónzoków wychodzi mu (nie boję się użyć tego słowa) genialnie. Bo i jest coś takiego w tym naszym (przez wielu wciąż nieuznawanym) śląskim języku, że świetnie pasuje do tego, co dawne. Bardzo dobry przekład "Nowego Testamentu" Gabriela Tobora, „Prōmytojs przibity” Kadłubka, teraz „wiersze sprzed wieków” Syniawy… - wszystko czyta się z ogromną przyjemnością. Gorzej z tekstami których akcja toczy się w XXI wieku. Często coś w nich zgrzyta. Czytelnicy, niczym mantrę, powtarzają sformułowanie „dzisiej żodyn tak niy godo”.
A jak sie dzisiej godo? I jak to zapisać?
Być może właśnie Mirosław Syniawa będzie tym, któremu kiedyś uda się dokonać tej sztuki...
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...