Długi weekend spędziłam w towarzystwie Krzysztofa Zanussiego i „Kina na granicy” - imprezy filmowej organizowanej w polskim i czeskim Cieszynie.
Z Panem Krzysztofem spotkaliśmy się w klimatycznej księgarnio-kawiarni „Kornel i Przyjaciele” z zainteresowanymi moją książką „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. W tym fenomenalnym miejscu zaraz po wejściu czujemy się jak u siebie, mimo, że na półkach setki znajomych i nieznajomych autorów, mówiących w swoich językach. Jednak nie przeżywałam tu uczucia przytłoczenia wiedzą i wyobraźnią piszących, ale wręcz przeciwnie - zaproszenie i zachętę do współuczestnictwa w tym co proponują. Pani Marioli - znającej się na rzeczy, czyli czytaniu, właścicielce, życzę, żeby po latach to miejsce zmieniło się w polską Livrarię Lello, która w Porto jest obowiązkowym punktem programu zwiedzających miasto. Na nasze spotkanie przyszło tylu zainteresowanych, że obsiedli schody i wszelkie wolne miejsca. Widać było, że też czuli się tam bardzo dobrze.
Bohater mojej, jeszcze pachnącej farbą drukarską książki - Pan Krzysztof, chętnie ją podpisywał. I jeden egzemplarz z naszymi dedykacjami powinien czekać na odwiedzających, bo w tej księgarni, co ważne - można swobodnie sobie poczyta.
.Krzysztof Zanussi spotkał się też z widzami po projekcji swojego „Eteru”, który, jak powtarzam, widzowie zafascynowani „Klerem” powinni obejrzeć jako niezbędny suplement a może wprowadzenie. Nie tylko zresztą do tego, ale i innych obrazów, traktujących o słabości ludzkiej natury, w której do pierwszego głosu chce się dorwać szatan. Jego dziełem jest też to, że tak bardzo lubimy narzeka, dostrzegając co najgorsze, a pomijając wszelkie znaki dobra.
- Niezadowolenie z siebie i innych to jego podstępna ale skuteczna robota - przypomniał mi w Cieszynie Pan Krzysztof.
No więc, wbrew tym zgubnym przyzwyczajeniom, które mało kto uważa za grzech, dzisiaj chcę Państwu powiedzieć jak wiele się wokół dzieje, i to w sztuce. Jak ludzie się do niej garną, jak chcą czyta, rozmawiać z autorami, oglądać wystawy, filmy.
Przykładów jest bardzo dużo. Pierwszym - wspomniane już „Kino na granicy”, festiwal, który odbył się po raz dwudziesty pierwszy. Już na pierwszy rzut oka, po wejściu na jakąkolwiek projekcję, widać było, że wyhodował sobie ogromną liczbę wielbicieli. Zainteresowani, nie tylko oglądaniem filmów, ale i integracją po nich, przyjeżdżają do Cieszyna z całego kraju i Czech, bo wszystko odbywa się w dwóch wersjach językowych.
W ramach chwalenia, przeskoczmy pionkiem na tej mapie kultury do Krakowa, i zobaczmy przewalające się przez Muzeum Narodowe tłumy. To co się działo w weekend z zainteresowaniem Wyspiańskim, przeszło najśmielsze oczekiwania organizatorów poświęconych jego osobie ekspozycji.
I oby tak dalej! Zamiast się kłócić oglądajmy filmy i obrazy, czytajmy książki, słuchajmy muzyki. To najlepszy sposób na przeżycie.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.