Dzieciństwo Maryi - św. Anna wyraźnie pokazuje coś córce palcem. Obok siedzi św. Joachim...
Delikatne dłonie małej Maryi podtrzymują księgę i niemal spotykają się z dłonią matki. Św. Anna wyraźnie pokazuje coś córce palcem. Piękny obraz pełnej czułości nauki, jakiej matka udziela córce. Obok siedzi św. Joachim, który życzliwie przygląda się, jak córka robi pierwsze kroki w opanowaniu trudnej sztuki czytania.
Dzieciństwo Maryi zawsze było wdzięcznym tematem dla artystów. Wraz z rozwojem kultu maryjnego na takie obrazy było coraz większe zapotrzebowanie. Zamożne osoby zamawiały do swych prywatnych rezydencji malowidła pokazujące Matkę Bożą jako przykładną córkę, która mogła być wzorem dla dzieci fundatorów dzieła.
Utrudnieniem dla artystów był kompletny brak w Piśmie Świętym jakichkolwiek informacji o rodzicach Maryi. Trzeba było sięgnąć do apokryfów, czyli starych pism opowiadających o czasach biblijnych, które jednak nie zostały przez Kościół uznane za w pełni wiarygodne. Z apokryfów poznajemy imiona rodziców Matki Bożej. Z nich też dowiadujemy się, że córka urodziła się, gdy byli już ludźmi niemłodymi. Dlatego na obrazie hiszpańskiego artysty wyglądają raczej jak dziadkowie niż rodzice Najświętszej Maryi Panny.
Wśród scen z dzieciństwa Maryi szczególnie często przedstawiano właśnie naukę czytania. To nawiązanie do jednej z najważniejszych chwil w życiu Matki Bożej – do Zwiastowania. Zwykle bowiem pokazywano, że Archanioł zastał Maryję podczas lektury. Dziś nas to nie zaskakuje, wydaje się czymś naturalnym, ale w dawnych wiekach niewiele młodych dziewcząt potrafiło czytać. Dlatego wielu wiernych zwracało na to uwagę. Nauka czytania była więc czymś, co odróżniało dzieciństwo Maryi od dzieciństwa większości panien.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...