Przemysł gier komputerowych przełamuje kolejne tabu. Ociekające krwią produkcje już spowszedniały. Przyszedł więc czas na szokowanie scenariuszem.
Zabawa w zabijanie
W najnowszej produkcji paryskiego studia Ubisoft głównym celem gracza jest zamordowanie papieża. Cała opowieść rozgrywa się w czasach renesansu. Realia epoki zostały oddane z niezwykłą, graniczącą z perfekcjonizmem, starannością. Po kilkudziesięciu minutach pozostawania w tym otoczeniu gracz odczuwa je wszystkimi zmysłami. Zapomina, gdzie jest naprawdę i wchodzi w materię „elektronicznej rzeczywistości”, chłonąc przy okazji, jak sucha gąbka wodę, scenariusz. A ten, mimo zapewnień producenta, że gra została stworzona przez „wielokulturowy zespół wyznający różne wierzenia i religie”, jest czystej wody antychrześcijańskim manifestem. Opiera się na kilku elementach historycznej prawdy, całym szeregu półprawd oraz setkach megabajtów prymitywnych uproszczeń skierowanych przeciwko Kościołowi. Osobą, w którą wciela się grający, jest niejaki Ezio Auditore Da Firenze. Jest on członkiem, istniejącej w historii naprawdę, tajemniczej sekty Asasynów, wyznającej zasadę „cel uświęca środki”. Przez całą „elektroniczną opowieść”, obliczaną na ok. 20–22 godziny, toczy on zaciętą walkę przeciwko zakonowi templariuszy, eliminując kolejnych jego przedstawicieli, oskarżanych o całe zło, jakie ma miejsce w świecie. Wreszcie dociera do samego papieża Aleksandra VI, Rodriga de Borgii. Ostatnim zadaniem bohatera jest zabicie tego najwyższego dostojnika Kościoła katolickiego w scenerii doskonale zrekonstruowanej Bazyliki św. Piotra.
Przemoc idzie dalej
Producenci wyznaczają coraz to nowe, wyższe pułapy przemocy. Kolejny krok na tej drodze postawiło ostatnio studio Activision w grze „Modern Warfare 2”. Opowieść toczy się w niedalekiej przyszłości i traktuje o perypetiach członków angielskiego wywiadu walczących z rosyjskimi nacjonalistami. W jednym z epizodów gracz wciela się w agenta, któremu udało się wniknąć w szeregi nacjonalistycznej organizacji. Aby udowodnić grupie swoją przydatność, bierze on udział w akcji na moskiewskim lotnisku Wnukowo. Jego celem jest dokonanie rzezi na oczekujących na wylot pasażerach. Pozwoli to nacjonalistom zrzucić odpowiedzialność za mord na Amerykanów, co w ich rachubach może doprowadzić do wybuchu upragnionej trzeciej wojny światowej. Także „MW2” pod względem technicznym jest grą doskonałą. Ale ze względu na scenariusz, gloryfikujący bezwzględną przemoc, jest to raczej wada niż zaleta. Dzięki temu realia rzezi na lotnisku docierają do gracza z całą intensywnością. To nie jest oddawanie strzałów w stronę „kukiełek”. To rozstrzeliwanie cierpiących, rozpaczliwie walczących o życie obrazów ludzi z krwi i kości.
Potrzeba dobrych historii
Częściową winę za pozostawienie obszaru gier wideo w rękach osób pozbawionych skrupułów i wyczucia moralnego ponoszą same środowiska chrześcijańskie. Nie znalazło się bowiem dotąd zbyt wielu twórców przyznających się do takiej inspiracji, którzy stworzyliby grę wideo angażującą emocje na podobnym poziomie, ale niestojącą przeciwko nakazom Ewangelii. Nie musiałaby to koniecznie być opowieść traktująca bezpośrednio o epizodach z Pisma Świętego. Wystarczyłoby stworzenie historii, w której dobro jest nagradzane, a zło – ostatecznie przegrywa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...