Czy dojdzie do bitwy pod Wiedniem? Oczywiście na ekranie. Są szanse, chociaż dwa poprzednie projekty filmu o odsieczy wiedeńskiej poniosły klęskę.
EAST NEWS/AKG-IMAGES/gn Do dzisiaj nie powstała żadna filmowa fabuła na temat wiedeńskiej wiktorii, znalazła ona natomiast bogate odzwierciedlenie w malarstwie
Czy w sfilmowanej odsieczy Wiednia będzie mowa o Sobieskim? Dla każdego z nas wydaje się to oczywiste, ale bywa różnie. Dowód dała kilka lat temu telewizja Planete, prezentując polskim widzom fabularyzowany dokument „Sułtan i władca”. Niemieccy dokumentaliści napisali historię na nowo, zapominając o armii Jana Sobieskiego idącej na odsiecz Wiednia. Całą zasługę przypisali Niemcom pod wodzą cesarza Leopolda. Cesarz rzeczywiście zmontował chrześcijańską koalicję, ale po podejściu Turków pod Wiedeń ewakuował się z miasta. Jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach Europy doczekało się na szczęście jeszcze kilku innych filmów dokumentalnych, mniej inspirowanych reżyserską fantazją. Mimo kilku prób nie nakręcono jednak żadnej fabuły.
Klęska polskiej „Victorii”
Już w 2008 roku miały rozpocząć się zdjęcia do „Victorii”, polskiego filmu o bitwie pod Wiedniem. Z filmu, za którym stał biznesmen Mariusz Białek i którego budżet miał wynosić ponad 120 milionów złotych, nic nie wyszło. Fantazją okazały się mocno nagłaśniane zapowiedzi, że polskiego króla zagra w nim sam Mel Gibson. Gibson miał też film reżyserować. Rzeczywiście, porządny film kostiumowy na ten temat musiałby tyle kosztować, ale naszej kinematografii nie stać na wydatek, który przekracza roczny budżet Polskiego Instytutu Filmowego. Prywatni inwestorzy nie dopisali, a po filmie, do którego scenariusz napisał Cezary Harasymowicz, do dzisiaj pozostał jedynie ślad w internecie, gdzie można znaleźć, świetnie zresztą zaprojektowaną, oficjalną stronę projektu. No i powieść „Victoria”, napisana przez Harasymowicza na podstawie własnego scenariusza.
Odwrót Austriaków
Również Austriakom, w przeciwieństwie do cesarza Leopolda, nie udało się zmontować międzynarodowej koalicji, chociaż tym razem szanse wydawały się większe. Film miał nosić tytuł „Złote jabłko”, bo tak Turcy nazywali stolicę cesarstwa. Scenariusz miniserialu i jednocześnie realizowanego filmu kinowego przygotował Klaus Lintschinger, a reżyserii podjął się Robert Dornhelm, Austriak urodzony w Rumunii, który pracuje obecnie w Stanach Zjednoczonych. Nakręcił m.in. głośny „Echo Park”, ale znany jest przede wszystkim jako autor seriali telewizyjnych. Część z nich, jak np. „Annę Frank: cała prawda”, „Wojnę i pokój” czy niezbyt udanego „Spartakusa”, mogliśmy zobaczyć w polskiej telewizji.
Miała to być melodramatyczna opowieść z historią wyprawy Kara Mustafy na Wiedeń w tle, gdzie w pierwszej wersji scenariusza wątek polski prawie nie zaistniał. Dopiero deklaracja Andrzeja Urbańskiego, ówczesnego prezesa TVP, o wejściu w koprodukcję sprawiła, że scenariusz, którego autorzy zadbali, by nie urazić strony tureckiej, poprawiono. Część zdjęć miała być kręcona w Krakowie i Wilanowie, mieli w nim także wystąpić polscy aktorzy. Projekt jednak pozostał na papierze, a prezes Urbański stracił wkrótce posadę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...