Wprowadzanie nowej obrzędowości było ważnym elementem budowania komunistycznego społeczeństwa.
Kanon nowego „kalendarza liturgicznego komunizmu” tworzyło kilkanaście świąt ze Świętem Odrodzenia Polski (22 lipca - na pamiątkę ogłoszenia Manifestu PKWN w 1944 roku) i Świętem Pracy (1 maja) na czele. Wprowadzone do niego jeszcze liczne święta pracownicze - poza tradycyjnym Dniem Górnika obchodzono (co ciekawe -zawsze w niedziele) np. Dzień Pracownika Przemysłu Włókienniczego, Odzieżowego i Skórzanego czy Dzień Odlewnika.
Obowiązkowa spontaniczność
Władze nie tylko narzuciły hierarchię świąt, ale również oczekiwały spontanicznego, masowego udziału w rytuałach komunizmu. Na taki nie można było liczyć, stąd obowiązkowe, często pod groźbą kar dyscyplinarnych, wymuszone świętowanie. Scenariusze świąt były starannie przygotowane, a poza dawką mocnej propagandy serwowały jeszcze dodatkowe atrakcje - festyny, parady, loterie czy potańcówki. Starano się dowartościować komunistyczne święta choćby w ten sposób, że np. 22 lipca uroczyście otwierano nowe inwestycje - elektrownie, huty czy kopalnie.
Walka do końca
Komuniści do samego końca przywiązywali dużą wagę do „kontrolowania kalendarza”, dbając, by nie pojawiały się w nim niewygodne daty. Świadczy o tym postawa gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który walczył o „dobrą pamięć” o 13 grudnia (data wprowadzenia stanu wojennego). W końcu 1982 r. generał postulował, by dzień ten uczynić „rocznicą, która utrwali się jako rocznica ocalenia”. Nakazał nawet podjąć prace propagandowe w celu wyjaśnienia społeczeństwu, „co znaczy 13 grudnia, że jest to Dzień Ocalenia, Święto Ocalenia”. Wspomniano przy tym o konieczności złamania „magii 13 grudnia”. Choć komunistyczne święta odeszły w niepamięć, to propaganda „mniejszego zła” okazała się nadzwyczaj skuteczna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.