Grupa radomian chce przywrócić choć część dawnej świetności budowli, w której toczyły się znamienne wydarzenia dla historii Polski. Mowa o radomskim zamku.
ks. Zbigniew Niemirski/GN
Dawny zamek królewski to od półtora wieku plebania kościoła pw. św. Jana
Jako Dom Jagiellonów zostałby powiększony o piętro, a na narożniku znalazłaby się wieża. Kompleks wpisałby się w istniejące fragmenty murów obronnych i Bramę Krakowską, która ma zostać na nowo zbudowana. W ten sposób Radom odzyskiwałby choć trochę ze swej dumnej architektury doby Jagiellonów
Sześć lat temu kard. Józef Glemp w radomskiej katedrze nazwał konstytucję „Nihil novi”, obok zjazdu gnieźnieńskiego i Konstytucji 3 Maja, jednym z trzech najważniejszych wydarzeń państwowych w historii Polski. Prymas przewodniczył celebrze z okazji 500. rocznicy uchwalenia konstytucji uchwalonej na radomskim zamku.
Mury na ulicach
W rogu radomskiego rynku od XVI w. stoi tzw. Dom Gąski. Dziś mieści się tu siedziba Muzeum Sztuki Współczesnej. W 1655 r. rezydował tu nieproszony gość, szwedzki król Karol X Gustaw. Rok później jego dragoni musieli uchodzić z Radomia, bo od Jasnej Góry ciągnęłypolskie oddziały dowodzone przez rotmistrza Piotra Czarneckiego, starszego brata hetmana Stefana. Na pożegnanie szwedzki król, dokładnie 2 sierpnia, wydał pisemny rozkaz, by spalić miasto i zamek.
Niejeden raz w kilkuwiekowej historii Radomia miasto niszczyły pożary, a ludność trzebiły epidemie. Ale ten barbarzyński czyn Szwedów na wiele dziesięcioleci załamał rozwój miasta. Po ich odejściu w królewskim grodzie pozostało 37 domów i niespełna 400 mieszkańców.
I choć miasto podniosło się, a w kolejnych stuleciach doznało dni wielkich, w pyle czasu zagrzebała się i z ogromnym trudem daje się rozpoznać jego wielka i dumna przeszłość. Czasy zaborów stały się pierwszym takim okresem rozwoju. Ale zaborcy woleli budować jedynie na kwestiach czysto gospodarczych. Zupełnie nie interesowała ich, a nawet nie była im na rękę królewska przeszłość miasta.
Gród nad Mleczną swymi początkami sięga VIII w. Już w XII w. był ważnym ośrodkiem administracyjnym. O jego dynamicznym rozwoju w dużej mierze zadecydowała lokata na prawie magdeburskim, której w 1364 r. dokonał król Kazimierz Wielki. Miasto otoczyły mury, a w ich obrębie znalazł się kościół farny i królewski zamek. Mury liczyły więcej niż kilometr długości i posiadały ponad 20 wież. Na zewnątrz otaczała je fosa.
Dziś murów już nie ma. Zostały rozebrane z rozkazu władz austriackich. Burzono je od 1807 aż do 1821 r. Kamieniami z rozbiórki wyłożono kilka ulic. Świadkiem tego był Julian Ursyn Niemcewicz. Widząc to, pisał: „Przecież można było oszczędzić choć jedną bramę przez uszanowanie dla Kazimierza Wielkiego. Zaprawdę zbyt mało mamy poszanowania dla pamiątek dobrych królów naszych i znakomitych czynami ziomków. Niszczą się dawności nasze i pamiątki”.
Szczęśliwie ocalał zamek, choć był tylko niewielkim wspomnieniem dawnej wspaniałości. Nawet nie nazywano go królewskim, tylko starościńskim. W tamtym czasie mieściła się w nim między innymi siedziba władz powiatu radomskiego. Ale w 1860 r. uznano go za niegodną siedzibę władz sądowych i wystawiono na licytację. Dwa lata później został przekazany Kościołowi „w posiadanie wieczyste... z pięciu komórkami, studnią i dziedzińcem”.
Do dziś jest siedzibą probostwa parafii pw. św. Jana. 12 lat temu przeprowadzono tu prace archeologiczne. Odkrycia z tamtego czasu na pewien czas przypomniały o świetności tego miejsca. Potem ucichło. Dziś sprawa powraca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...