Polski tytuł „Odkupienie” jest nieco mylący. Tytuł oryginalny tego kameralnego dramatu to „Msza”, ale nie jest on filmem religijnym. Przynajmniej nie w dosłownym znaczeniu tego słowa. Porusza jednak wiele istotnych problemów, ważnych dla wiary chrześcijańskiej, a zaskakujący finał, w którym słuchamy śpiewanego przez chór religijnego hymnu, nadaje filmowi jakby inny wymiar.
Początek „Odkupienia” jest nieco enigmatyczny. W protestanckim kościele dwóch pracowników przygotowuje jedną z sal na jakieś spotkanie. Ta krzątanina trwa dosyć długo, aż wreszcie przychodzi kobieta, która okazuje się terapeutką i organizatorką spotkania. Wreszcie pojawiają się dwie pary w średnim wieku. Po krótkim przywitaniu małżeństwa zostają same. Zdajemy sobie sprawę, że mają rozmawiać, bo podzieliło je coś ważnego. Dopiero z czasem dowiadujemy się, czemu to spotkanie ma służyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To odpowiedź na papieską zachętę do ukazywania punktów wspólnych wiary i kultury.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.