Ludzie listę piszą

Dłużej od nich nadaje tylko trójkowa lista Niedźwieckiego. W „Muzycznych darach” usłyszysz pierwszą ligę hitów do tańca i do różańca. To co, zaczynamy przesłuchanie?

Częstochowa. Studio Radia Fiat. Wtorkowy wieczór. Zimno. Za oknami rozświetlona wieża Jasnej Góry. Cisza! Zaczyna się suplement do „Muzycznych darów”.

Przesłuchanie 1. Przygotowanie „darów”

– Pan się nazywa? – Janusz Yanina Iwański. – Słuchasz muzyki chrześcijan, bo…. – Słucham muzyki pięknej, bo każda taka muzyka zawiera w sobie sacrum. Nie istnieje dla mnie sztuka bez tego pierwiastka. Jesteśmy tylko (albo aż) przekaźnikami tego, co płynie ze źródła, To odkrycie, które przewartościowało wszystko, co robiłem. Wszystko jest darem. Muzyka jest darem. Życie jest darem. – Czy gdy zacząłeś w towarzystwie używać słowa „Jezus”, koledzy muzycy nie zaczęli omijać cię szerokim łukiem? – Chyba nie. Mój los jest dość pokiereszowany, miałem troszkę pogięte życie, bo wprawdzie zajmuję się sztuką, która pochodzi ze źródła, ale dość późno się o tym dowiedziałem. Pamiętam, jak zaczytywałem się kiedyś w Tomaszu à Kempis. Podrzuciłem książeczkę znajomym, a oni zażenowani oddali mi ją ze słowami: „Yanina, co ty czytasz?. Jakieś średniowieczne brednie?”. Zabrałem im książeczkę i powiedziałem: „OK. To nie jest dla was”. I poszedłem. Bez pretensji, bo, wiadomo, każdy ma swój czas.

– Najlepszy zespół na świecie i dlaczego właśnie The Beatles? – Ha ha… Już cię lubię. Wychowałem się na Beatlesach, zachwyciłem się nimi i zostało mi do dziś. Mogę o nich rozmawiać godzinami. Słuchając tej muzyki jako dzieciak byłem zachwycony. – Wychodząc na scenę w Tie Break czy duecie Soyka/Yanina wczuwałeś się w Lennona? – Nie. Jako nastolatek chciałem być Lennonem czy Klenczonem, ale potem odkryłem, że… oni już są. A ja nie chcę być naśladowcą i jedyne, czym mogę się podzielić, to sobą. Choćby to było maleńkie i nieistotne, ale jest moje! Nasz największy rozdmuchany przez media problem brzmi: „chcemy być kimś”. A nie lepiej być po prostu sobą?

– Ostatniego papierosa wypaliłem… – Właśnie zacząłem 26. rok niepalenia. – Alkohol? – Jak wyżej…– Bo…? – Wszystko odeszło w jedną godzinę. Bardzo trudno mi o tym mówić. Może to zabrzmieć jak bajka ludzi, którzy wracają ze śmierci klinicznej. To dotknięcie Boskiej ręki, jakkolwiek by to nazwać. Wierzę, że była to wyciągnięta dłoń mego Ojca, który jest w niebie. – Jak to się stało, że przez dziesięć lat prowadzenia „Muzycznych darów” jeszcze się z Darkiem nie pozabijaliście? – Oj, śliski teren (śmiech). Myślę, że się dopełniamy. Ja jestem od–do, Darek podobnie. Nie wiem, na czym polega fenomen naszego duetu. Pat i Pataszon? Flip i Flap? Jest w tym jakaś tajemnica, której nie rozumiemy. Jest coś dobrego, odgórnego, w czym uczestniczymy. I to chyba nas scala. – Jak długo będziecie prowadzili „Muzyczne dary”? – A bo ja wiem? To tak, jakbyś zapytał, jak długo jeszcze pożyjemy…

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KULTURA, MUZYKA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości