Sophia Loren, Anthony Quinn + solidnie opowiedziana historia miłosna. W czerni i bieli. Czegóż chcieć więcej od klasycznego kina?
Ale to nie przypadek, że ten film z 1958 roku i prezentuje się, i ogląda tak dobrze. Scenariusz do niego stworzył przecież Joseph Stephano – ten, który „napisał” Hitchcocokwi „Psychozę”, reżyserią zaś zajął się Martin Ritt – twórca m.in. tak słynnych filmów, jak „Figurant” z Woody’m Allenem, czy „Norma Rae” z Sally Field.
„Czarna orchidea” to z pewnością przykład kina lżejszego, niż trzy wymienione wyżej tytuły, ale przecież „problemy” też tutaj są. Tyle tylko że bardziej osobiste, prywatne, nie zahaczające o ważkie kwestie społeczne (związki zawodowe z „Normy Rae”), czy pamiętne wydarzenia historyczne, jak czarna lista Hollywood w „Figurancie”.
Tu problemem jest pozbieranie się po żałobie. Danie sobie jeszcze jednej szansy (Loren straciła męża, Quinn – żonę) oraz, oczywiście, ułożenie sobie relacji z „nowymi” dziećmi – ona ma syna z pierwszego małżeństwa – on córkę.
Niestety, istnieje ryzyko, że syn pójdzie w ślady biologicznego ojca i zostanie gangsterem, córka zaś odziedziczy po matce nie tylko urodę, ale i chorobę psychiczną, przez którą tamta zmarła. Gdy dziewczyna zaczyna zamykać się w pokoju, tak jak robiła to jej matka, na twarzy Anthony’ego Quinna widzimy autentyczne przerażenie. Jeżeli to znowu się powtórzy, jeśli po raz drugi będzie musiał przeżywać to samo – może tego nie wytrzymać.
A przecież wszystko szło już tak dobrze. Córka miała wyjść za mąż – ma kochającego ją narzeczonego. Bohater grany przez Quinna też zaczął snuć matrymonialne plany po kilku spotkaniach z piękną wdową z sąsiedztwa…
Czy uda im się wybrnąć z kłopotów, które zaczynają zwalać im się na głowy? Czy, skoro to klasyczne Hollywood, w finale zobaczymy happy end?
Warto sprawdzić, bo to jeden z lepszych, amerykańskich filmów z lat ’50. Wilderowskie „Sabrina”, „Garsoniera” – to właśnie te „okolice”, klimaty. Przede wszystkim zaś te gwiazdy - Sophia Loren i Anthony Quinn. Brylujący, błyszczący na ekranie tak, że oczu oderwać nie sposób...
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...