Ech, cóż to jest za film!
Doprawdy, trudno się nim nie zachwycać i nie oglądać go over, and over again – jak mawiają Amerykanie. Czyli raz jeszcze, i raz jeszcze, i jeszcze… A przecież wdzieliśmy to już dziesiątki, jeśli nie setki razy. Dorastanie, szkoła średnia, pierwsze miłości i złamane serca. Co więc czyni „Lady Bird” filmem tak wyjątkowym i – mimo że powstał stosunkowo niedawno, bo w 2017 roku – już kultowym?
Cóż, najważniejszy jest tu chyba klimat. Coś co pewnie trudno zdefiniować, ale jeśli ogląda się amerykańskie kino niezależne, to bardzo często właśnie on decyduje o wartości danego dzieła. Ta niezwykła umiejętność uchwycenia specyfiki danej dzielnicy, dekady, a czasem tylko charakteru głównej postaci.
Tu za kamerą stanęła Greta Gerwig, która sama przecież wywodzi się z takich niezależnych produkcji. Przez lata uchodziła za aktorską muzę Noaha Baumbacha tworząc m.in. fenomenalną, tytułową rolę w jego filmie „Frances Ha”, do którego zresztą razem napisali scenariusz. W „Lady Bird” Baumabacha jednak nie ma. Gerwig pisze scenariusz, reżyseruje, ale w roli głównej obsadza nie siebie, a niebywale utalentowaną aktorską gwiazdę młodego pokolenia, czyli Saoirse Ronan.
Warto podkreślić słowo „aktorską”, bo Ronan rzeczywiście potrafi grać, a nie tylko wyglądać, jak wiele gwiazdeczek w dziejach kina. W „Lady Bird” daje prawdziwy popis swego kunsztu. Emocje, hormony, rodzinne niesnaski. Cały ów bunt, który trzeba przeżyć… - wszystko to oglądamy tu ze szczegółami, a jednocześnie Gerwig serwuje nam swoistą, XXI-wieczną symfonię miejską, bo czymże innym jest „Lady Bird”, jeśli nie hołdem złożonym jej rodzinnemu Sacramento.
Tak, tak. To właśnie tam urodziła się i wychowała Greta Gerwig, choć większość kinomanów kojarzy ją przede wszystkim z nowojorskimi opowieściami wspomnianego już Noaha Baumbacha. Kobiecy odpowiednik Woody’ego Allena – i tak ją przecież określano. Tymczasem tutaj twórczyni postanawia pokazać całe piękno amerykańskiej prowincji i swojej małej ojczyzny.
Ze szczyptą nostalgii, ze sporą dawką humoru oraz ze wszystkimi problemami, jakie tylko mogą spaść na głowę dorastającej osoby.
To jedna z tych produkcji, które od razu, zaraz po premierze, wskakują do leksykonów najważniejszych filmów współczesnych, więc jeśli go Państwo jeszcze nie widzieli, to gorąco zachęcam do obejrzenia.
On-line jest na kilku różnych platformach streamingowych. Dostępność można sprawdzić w internecie.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Kto wie, czy nie jest to jedna z najlepszych ekranizacji prozy Jane Austen w dziejach.
Nadal utrzymuje silną pozycję. Natomiast w innych krajach sprawa wygląda już inaczej.