Ten ludowy obrzęd grany jest od XVII wieku.
Wówczas zapoczątkowali go ariańscy żacy. Zwyczaj ten w XIX wieku przelał na papier ks. Jan Kloczkowski, miejscowy proboszcz, czyniąc z niego wartościowy rymowany moralitet. Od tamtego czasu grany jest niemal nieprzerwanie w ostatni dzień karnawału, w przededniu Środy Popielcowej. Opowiada on jak to przed radę miejską zostaje przyprowadzona Śmierć. Ta upiła się w Tocznem i zgubiła kosę. Śpiącą znalazł kościelny Kanty. Aresztowano ją i stawiono przed sądem i miejską radą.
Za jej zbrodnie wyrok mógł być tylko jeden: ścięcie. Przy tej okazji główni aktorzy, a przede wszystkim kat, wygłaszają pouczające mowy, zachęcające do bogobojnego i uczciwego życia, połączonego z odpowiednim wychowaniem dzieci i młodzieży. Po wykonaniu wyroku, nieżywa Śmierć zostaje zawieziona na plebanię, gdzie proboszcz, po stwierdzeniu, że Śmierć nie żyje, podpisuje akt zgonu i pozwala na pochówek na miejscowym cmentarzu. Potem w Jedlińsku rozpoczyna się zapustna zabawa, która potrwa do północy, a jej uczestnicy deklarują, że nazajutrz, w Środę Popielcową, stawią się w kościele i rozpoczną Wielki Post.
Sięgając do żakowskiej tradycji, w widowisku wszystkie role grają mężczyźni i chłopcy. W tym roku było to około 50 aktorów-amatorów.
Przed inscenizacją nagrody i wyróżnienia osobom zasłużonym dla Jedlińska wręczał wójt Kamil Dziewierz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...