Film a la Scorsese, jak to się czasem mówi. Przywodzący na myśl takie klasyki kina, jak „Ulice nędzy”, „Chłopców z ferajny”, czy „Kasyno”.
Sporo już było i zapewne jeszcze będzie prób dorównania „mistrzowi Martinowi”. Najczęściej nieudanych. Ale James Gray dokonał tego niezwykłego dzieła kilkukrotnie. Między innymi w nakręconych w 2007 r. „Królach nocy” (nie tylko wyreżyserował ten film, ale i napisał jego scenariusz), następnie zaś w „Więzach krwi” z 2013 roku, których był współscenarzystą.
Słowo-klucz łączące te dwie produkcje? Bracia. Kain i Abel? Syn (ale przecież i brat) marnotrawny? I takie, biblijne konotacje, można w tych dwóch obrazach odnaleźć. Przede wszystkim jednak emanuje z nich specyficzny klimat wynikający z wyjątkowej dbałość o szczegóły w odwzorowywaniu realiów danej epoki - czy to lat ’70, czy ’80 ubiegłego wieku.
Grey potrafi to jak mało kto. A i aktorów dobiera sobie takich, że niby to gwiazdy, ale miast gwiazdorzyć, tworzą w jego filmach kreacje, które – jestem o tym przekonany – za parę dekad będzie uznawało się za jedne z lepszych i ciekawszych w całej ich karierze.
W „Królach nocy” – klasycznej mafijno-policyjnej historii, do której muzykę skomponował Wojciech Kilar – na ekranie oglądamy m.in. Marka Wahlberga, Joaquina Phoenixa, Roberta Duvalla i Evę Mendes. I cała ta czwórka daje popis jakich w kinie mało. A przecież na drugim planie pojawiają się też tak charakterystyczni artyści, jak Moni Moshonov, Paul Herman, Tony Musante, czy Oleg Taktarov.
A więc swoista galeria typów, czy postaci niczym z „Casablanki”, z „Mieć i nie mieć”, i z niezliczonych innych filmów noir, w których nawet epizodyczne rólki, zapisywały się w pamięci kinomanów i kinofilów, przechodząc do historii kina.
„Królowie nocy” nie dostali żadnego Oscara, jak np. przeceniana „Infiltracja” Martina Scorsese. A jednak są filmem zdecydowanie lepszym. Wartościowszym. Dającym do myślenia (momentami wręcz filozoficznym, co po latach Grey „pociągnie” w bardzo ciekawej „Ad Astrze” z gatunku sciene-fiction! Bliższej jednak twórczości Stanisława Lema niż Georga Lucasa).
Tym bardziej warto przyjrzeć się jego twórczości, „Królom nocy” zaś w szczególności, bo to tu uczeń (Gray) przerósł mistrza (Scorsese).
*
On-line „Królów nocy” można oglądać w Play Now.
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.