I to nie jedna! Bo w swojej najnowszej książce Tomasz Raczek przypomina nam filmy z żelaznego kanonu kina.
„Kleopatra”, „Biały żar”, „Co się zdarzyło Baby Jane?”, „Rzymskie wakacje”, „Narodziny gwiazdy”… - wymieniać można by długo. Ale też cykl z którego pochodzą przedrukowane w „Perle z lamusem” teksty (niezapomniane i, co tu dużo mówić, kultowe „Perły z lamusa”), emitowany był w Telewizji Polskiej przez równą dekadę. W latach 1989-1999. Więc i nazbierało się trochę tych tytułów, zaś sam cykl trafił nawet do encyklopedii PWN, czego dowód znaleźć można tutaj.
Teraz (ćwierć wieku później!), Raczek serwuje nam wybór najciekawszych pozycji, w których występowały m.in. takie gwiazdy wielkiego ekranu, jak Marilyn Monroe, Paul Newman, Barbara Stanwyck, czy Burt Lancaster, reżyserowali zaś Robert Aldrich, Otto Preminger i Micheel Curtiz.
Złota era Hollywood? Bez dwóch zdań. Ale przecież kogoś tu jeszcze brakuje. Kogoś kto wraz z Tomaszem Raczkiem przez tyle lat bawił, ale i uczył nas kina.
Mowa, rzecz jasna, o Zygmuncie Kałużyńskim. Tym, którego styl „był jedną wielką prowokacją” – jak pisze Raczek. Ale i kreacją. Wszak Kałużyński ukończył „wydział reżyserii teatralnej i był jednym z ulubionych wychowanków samego wielkiego Leona Schillera. To dlatego tak doskonale wyczuwał, czego potrzebuje publiczność, a siebie traktował jak wykreowaną postać, która ma odgrywać określoną rolę…” – czytamy w wydanej nakładem Instytutu Wydawniczego LATARNIK „Perle z lamusem”.
Teraz wszystko staje się jasne. A dzięki lekturze kolejnych klasycznych tekstów (bo o klasyce kina), także samo kina staje się dla nas jaśniejsze. Bardziej zrozumiałe. Przystępne. A przecież właśnie o to duetowi Raczek-Kałużyński od początku chodziło.
„Perły z lamusa” – że na koniec raz jeszcze zacytuję Tomasza Raczka – „to nie były podręcznikowe pogadanki ani filmoznawcze ‘wprowadzenia’ do filmów. To były towarzyskie spotkania pasjonatów kina”.
I właśnie taka jest też książkowa „Perła z lamusem”. Nic tylko czytać, pasjonować się i zachwycać. Także kapitalnymi reprodukcjami retro-plakatów z omawianych w niej filmów. Kuszących by raz jeszcze zaserwować sobie ten, czy inny seans.
On-line? Na DVD? Upolować na którymś z niezliczonych kanałów telewizyjnych?
Możliwości mamy dziś wręcz nieograniczone. A co oglądać, tak jak przed laty, znów podpowiadają nam Raczek i Kałużyński.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...