Chrześcijanie od zawsze żyli w świecie, przyglądali się światu, byli posłani do świata. Ojciec Emil Pacławski uczestniczy w tym chrześcijańskim powołaniu, wnikliwie diagnozując świat, szczególnie ten serwowany nam przez współczesne media.
Jest jego obserwatorem i uczestnikiem. Istniejąc w przestrzeni dzisiejszej kultury – między dynią a krzyżem – pokazuje Czytelnikom prawdę i piękno chrześcijaństwa...
Książka zawiera cotygodniowe felietony Franciszkanina z lat 2008–2010. Jak czytamy we wstępie do niej: „Czy w naszym świecie jest jeszcze miejsce na prawdy, jakie wypływają z Ewangelii? Czy słowa, jakie przed wiekami kierował do wiernych święty Franciszek oraz inni wielcy Kościoła katolickiego mogą być nadal aktualne i istotne dla człowieka XXI wieku? Ojciec Emil Pacławski od lat udowadnia czytelnikom, iż jest to możliwe. (...) Argumentów na obronę swoich tez szuka zaś zarówno w historii chrześcijaństwa, jak i w… popkulturze.
Owszem, przyszło nam żyć w dobie nachalnej reklamy, kiedy to transmitowane przez największe stacje telewizyjne sylwestrowe imprezy i wakacyjne festiwale pod gołym niebem zdają się być jedynymi wydarzeniami elektryzującymi widzów. Ale jednocześnie – jak zauważa ojciec Pacławski – ci sami nadawcy byli w stanie godzinami pokazywać nam pielgrzymującego Jana Pawła II, Benedykta XVI czy też rozmodlone tłumy czuwające w świątyniach i na miejskich placach podczas agonii polskiego papieża.
I to jest chyba właśnie największy dar autora książki Między dynią a krzyżem. Zauważa i piętnuje zjawiska negatywne, takie jak miałkość eurowizyjnych konkursów, walentynkowy kicz czy brutalność współczesnego kina, a przy tym nie odrzuca kultury masowej całkowicie. Dostrzega bowiem także i jej pozytywy”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...