Czyli zmagania z samym sobą.
Triumf Eastwooda - klęska Scorsese! Tak najczęściej podsumowywano 77 galę rozdania Oscarów, podczas której „Aviator” musiał ustąpić pierwszeństwa „Za wszelką cenę”. Kto wie, czy taki werdykt nie był błędem Akademii…
„Aviator” jest historią XX-wiecznego, amerykańskiego Ikara. Nie gubią go jednak rozbuchane ambicje, a doskwierające mu lęki i fobie. To doskonały filmowy portret neurotycznej osobowości naszych czasów.
Głównym bohaterem biograficznej produkcji Martina Scorsese jest Howard Hughes. Milioner-ryzykant, który swój majątek - na przemian – tracił i pomnażał, inwestując bajeczne sumy w przemysł lotniczy oraz w hollywoodzkie superprodukcje. Gangsterski „Człowiek z blizną”, wojenni „Aniołowie piekieł”, oraz western „Wyjęty spod prawa” – to m.in. dzięki tym filmom Hughes przeszedł do historii kina jako producent, a w przypadku dwóch ostatnich także jako reżyser.
W annałach lotnictwa zapisał się jako pilot i współtwórca najszybszych i największych samolotów, jakie powstały w pierwszej połowie XX stulecia. Dla przeciętnego Amerykanina był celebrytą, który romansował z niezliczona ilością hollywoodzkich aktorek oraz skutecznie walczył z cenzorskimi i antymonopolowymi komisjami senackimi. A więc Hughes – człowiek sukcesu! Czy aby na pewno?
Demony Aviatora
„Był najbogatszym człowiekiem na świecie, a za swoje miliardy kupił sobie pokój, z którego nigdy nie wyszedł. W pewnym sensie całe jego życie było podróżą prowadzącą do tej samotni” – pisał o fobiach i natręctwach Hughes’a amerykański krytyk filmowy Roger Ebert. Marcin Kamiński z portalu Filmweb.pl zauważył natomiast, iż „do najlepszych, ale i najbardziej przejmujących scen w filmie należą właśnie te, w których widzimy jak milioner okazuje się bezsilny wobec własnego umysłu. Zdaje sobie sprawę, że jego zachowanie jest irracjonalne i ze wszystkich sił stara się, usiłuje zapanować nad swoimi słabościami, ale coraz częściej pada ich ofiarą”.
Sposób w jaki Leonardo DiCaprio ukazał na ekranie cierpiącego na psychiczne dolegliwości paranoika-fobika to aktorskie mistrzostwo świata. Z perspektywy czasu coraz bardziej zdumiewa fakt, że Oscara dla najlepszego odtwórcy roli głównej otrzymał w 2005 roku Jamie Foxx, wcielający się w Raya Charlesa.
Popis twórców
Słowa uznania należą się także reżyserowi „Aviatora”, który po raz kolejny w karierze postanowił zmierzyć się z amerykańskim mitem sukcesu. Sukcesu, o którym marzą wszyscy, nie zdając sobie jednak sprawy, jak wielką cenę przychodzi za niego zwykle zapłacić.
Scorsese, snując swą opowieść, nieustannie ukazuje bohatera balansującego między spektakularnym sukcesem, a ostateczną klęską, która musi nastąpić, choć na ekranie oglądamy tylko jej zapowiedź. Z biografii Hughes’a wiemy natomiast, że gdy zmarł (po dekadach życia w odosobnieniu, uzależniony od narkotyków), stwierdzający zgon lekarz zidentyfikował zniekształcone zwłoki dopiero dzięki odciskom palców.
Warto wyróżnić także zdjęcia autorstwa Roberta Richardsona. Znakomicie udało mu się wpleść w fabułę zarówno sekwencje stylizowane na archiwalne kroniki, jak i – głównie w scenach lotniczych - wykorzystać efekty specjalne. Uwagę zwraca również zmieniająca się co jakiś czas kolorystyka filmu.
Początkowe, niebieskawe kadry mają barwy podobne do tych, jakie widzowie oglądali w pierwszych kolorowych kinowych produkcjach. Następnie wchodzimy w czasy Technicoloru, by pod koniec filmu zbliżyć się do palety występującej już we współczesnych filmach.
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...