Jeśli zechcą, mogą ożywić umarłego albo sprawić, że kamień zapłacze – mówią ci, którzy słuchali, jak grają. Muzykolodzy są zgodni: to najlepsza huculska kapela, jaka kiedykolwiek istniała. I ubolewają, że zespół nie nagrał żadnej płyty.
Jeśli wydamy płytę, komu będzie potrzebna Karpacka Tajstra? – pyta Jura Daszkiewicz, lider zespołu. – Gramy muzykę żywą, która jest w naszych genach. Nie ma nośnika, który przekaże to, co gramy – dodaje po chwili. Jura jest fenomenalnym skrzypkiem. I właściwie na tym stwierdzeniu trzeba poprzestać. Opisywanie jego umiejętności i emocji, jakie wywołuje w słuchaczach, musiałoby trącić grafomanią. Skąd ten talent u syna zduna, trudno powiedzieć. Pozostaje faktem, że Jura już jako dziecko grał na wszechzwiązkowym festiwalu w Moskwie. Wtedy był jeszcze samoukiem. Później skończył konserwatorium w Czerniowcach. Wrócił do rodzinnych Kisielic pod Putiłą. Uczy muzyki w szkole. Po pracy wymyśla nowe aranżacje i ćwiczy ze swoim zespołem. W soboty, niedziele i święta gra najczęściej na weselach, ale zdarzają się inne uroczystości: urodziny, rocznice, chrzciny. W dolinie Putiły żadna uroczystość nie może się obyć bez żywej muzyki. Jest ona tu niemal tak ważna jak modlitwa. Towarzyszy ludziom od narodzin aż do śmierci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Świadectwo kreatywności lokalnych twórców i żywej tradycji, która łączy historię z nowoczesnością.
Szykuje się widowiskowy, filmowy spektakl o początkach chrześcijaństwa. Kiedy zobaczymy go w kinach?
Czyli o jednym takim, który próbował oszukać system i całkiem nieźle mu to wychodziło.
Czyli stały motyw. Coś, co każdy może (jeszcze) zobaczyć na własne oczy.