Piękna kraina pod Śnieżnikiem

Dziś prowadzę w okolice inne, choć bliskie.

Od wieków mieszkali tu ludzie twardzi, umiejący przetrwać wśród gór i lasów. Ludzie pobożni – bo stawiali liczne kaplice i wzno­sili piękne kościoły. Jeden z nich widać ze szlaku na Śnieżnik. Gdy granice przestały dzielić, pojecha­łem do Starego Miasta. Urzeka ono prostotą i barokowymi zabytka­mi. A kościół – cacko. Miasteczko było gospodarczym centrum dóbr kolsztajńskich (Goldenstein). Zmie­niali się właściciele, ale kwitła gospodarka leśna, pozyskiwanie minerałów, huty szkła, tartaki, młyny, olejarnie. Dziś zostały lasy, a doszła turystyka. Zmieniły się uwarunkowania ekonomiczne, rynkowe, społeczne. Któż dziś nad potokiem płukałby srebro lub złoto! Po II wojnie światowej wysiedlono Niemców; osadzo­no Czechów z innych rejonów, także mieszaninę ludzi różnego pochodzenia. Od tego czasu licz­ba stałych mieszkańców maleje, wiele domów służy tylko na urlopy i weekendy.

Bywam czasem w restauracyj­ce na rynku. Przy długim stole siedzi kilku mężczyzn. Papierosy, piwo, rozmowy. O czym? O pra­cy, o lesie, o znajomych, o wy­padkach na wyrębie. Na chwilę ucichli na mój widok, potem da­lej spokojnie sobie gwarzą. Piwo nie rozgrzewa temperamen­tów – bo więcej w nim chmielu, a mniej alkoholu niż w naszym. Wyszedłem przed ratusz – rów­nie zgrabny jak kościół. Przez jezdnię przechodzi grupa przed­szkolaków „na uwięzi” – mają porządnego węża z uchwytami na małe łapki. Przyjaźnie pa­trzą na nieznajomego i po kolei wszystkie krasnale wolną rączką do mnie machają. „Ahoj!” - po­zdrawiają. Po raz kolejny odnio­słem wrażenie, że czeskie dzieci (ale i młodzież) jakby spokojniej­sze i lepiej ułożone niż nasze. Może to tylko wrażenie, a może coś w tym jest?

Jakiś czas później na auto­busowym przystanku gromada dzieci. Szkolny autobus roz­wozi je po okolicy. Przed 200 laty w większości okolicznych wiosek zakładano szkoły. Małe były, jedno- albo kilkuklasowe. Jednak były. I pewnie dlatego z tych zagubionych w górach wiosek wyszedł niejeden znany człowiek. A i miejscowi wyobra­żenie o świecie mieli, skoro taki ratusz i taki kościół w swoim mie­ście wystawili.

A obecne życie religijne tych stron? Na terenie dekanatu Šumperk mieszka 65 tys. ludzi, z tego tylko 17 tys. to katolicy (czyli 26 proc). W niedzielnej Mszy udział bierze ok. 2 tys., czyli 11 procent. Parafii w dekanacie jest 9, kościo­łów i kaplic 63, a księży... tylko 9. Ksiądz Piotr Grzybek, proboszcz ze Starego Miasta, objeżdża oko­licę od Ostružné aż po Chrastice. Latem bajka, widoki przednie. Ale zimą! Owszem, drogi dobrze utrzymane, mimo to praca jak na misjach.

Warto zobaczyć
Proponuję trasę: Złoty Stok - Lądek-Zdrój - Stronie Śląskie - Bolesławów i przez graniczną przełęcz Płoszczynę (817 m n.p.m.) dalej. W Nové Senince zajechać pod kościół. Z głównej drogi skręcamy do Kunčic i można dalej aż do restauracji Paprsek (Promyk). Powrót tą samą drogą do Starego Miasta. Tu rynek z ratuszem, nieopodal kościół. Potem do Branny przez Šleglov - widoki na Hrubý Jeseník. Zamek udostępniony do zwiedzania. Powrót na Śląsk przez Ramzovą.

Staré Město pod Sněžnikem - niem. Mährisch Altstadt, czyli Morawskie Stare Miasto. Najbardziej na północ wysunięta rubież Moraw. Na skłonie pobliskiego Śnieżnika (1423 m n.p.m.) wypływa rz. Morava, zmierzając do Dunaju. Miasto leży na wysokości ponad 500 m n.p.m. Otoczone górami i lasami. Początki osadnictwa sięgają XIII wieku. Wtedy też powstały okoliczne leśne wioski. Zamieszkiwała je ludność niemiecka, według spisów z lat 20. ub. wieku, Czechów było mniej niż 2 procent.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| CZECHY, ŚLĄSK

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości