Każdy potrzebuje w życiu pasji. Ksiądz też, bo jest zwykłym człowiekiem. A to, że ludzie się dziwią, kiedy widzą kapłana przy sztaludze z pędzlem w dłoni, może ich zbliżyć do Boga.
W prowizorycznej pracowni zatapia się w mistyczne spotkania z Bogiem, którego owocem są nie tylko obrazy, ikony, ale też animacje klasyczne, poezja i proza. – To wspaniały kapłan. Kiedy pracował w naszym liceum jako katecheta, młodzież lgnęła do niego, słuchała go, był autorytetem. Miał wiele pomysłów jak młodych ludzi rozbudzić, wyrwać z letargu – mówi Sławomir Rudnicki, dyrektor LO nr 1 w Mrągowie.
Dziś ks. Niespodziański jest proboszczem w Rychnowie. Niewielki pokój, obrazy na ścianie, inne stoją w korytarzu. Pod schodami zrobił sobie pracownię. Porozkładane farby, pędzle w słoiku, sztaluga, świece, które mają przypominać światło Chrystusa. – Kiedy mam wystawy, niektórzy dziwią się, że w swej twórczości nie skupiam się przede wszystkim na Panu Bogu. Przecież ksiądz powinien malować tylko święte obrazy. A ja dotykam różnej tematyki. Staram się uchwycić psychikę człowieka, która wyłania się na twarzy ludzkiej. Oczywiście, gdzieś pośrednio można znaleźć Pana Boga, ale pośrednio. Nigdy nie były to obrazy sakralne. Tłumaczyłem, że właśnie dlatego, że jestem kapłanem, trudno mi jest podejmować obraz Boga, bo wiem, przed jaką tajemnicą stoję – wyjaśnia.
Głębia ikony
Pracując na Ukrainie, ks. Niespodziański zachwycił się ikoną. Zapoznał się z teologią ikony, z techniką czytania i pisania ikon, ich symboliką. – To było wzniosłe. Ale ikona związana jest z kanonem. To kolejna publikacja, której autorem jest sam Pan Bóg. Czasem pisałem ikony. Przygotowywałem się do tego długo, modliłem się. Czasem nanosiłem na podkład tekst modlitewny. Ale zaniechałem tego. Jednak siedziało we mnie pragnienie, by w ten sposób wyrazić miłość
Boga. Długo rozmyślałem, jak wpleść głębię ikony we własną twórczość. Aż wymyśliłem. Postanowiłem malować ikony na różnych przedmiotach użytkowych, które mają jakąś ciekawą historię. Blaty stołów, drzwi, okiennice, stolnice, orczyki – wymienia. Wskazuje na ikonę wiszącą na ścianie w pokoju. Namalowana jest na drzwiach szafy.
– Te drzwi były na strychu, zamontowane w jakiejś szafie z garniturami, sukienkami, koszulami. Ktoś wkładał je do kościoła, na pogrzeb bądź wesele. Może chował w szafie pieniądze, pamiątki rodzinne. W te drzwi wpisana jest historia rodziny, człowieka. Ta historia wpisuje się w historię zbawienia, czyli ikonę – wyjaśnia ks. Krzysztof. Jego kapłańskie życie przeplata się ciągle z życiem artystycznym. Często tworzy się z tego nietuzinkowy przekaz, pełen wrażliwości i empatii. Bo dzięki sztuce można innym przekazać wszystko, marzenia, miłość, wiarę, czasem nawet dotknąć istoty nieba.
Pióro zamiast pędzla
– Nie, nie maluję codziennie. Musi się chcieć. Czasem trzeba odczekać. Ale dzięki temu, że Bóg dał mi wiele talentów, kiedy nie maluję, tworzę animacje artystyczne, piszę poezję lub prozę. Albo nic nie robię. Jestem trochę leniwy – śmieje się ks. Niespodziański. Wydał już kilka tomików poezji. Za namową przyjaciół – książkę pt. „Do poduszki”. – „Do poduszki” to jakby naszyjnik. Każdy rozdział, jak perełka, zadziwia autentycznością i prawdziwym blaskiem. Wywołuje dobry nastrój i uśmiech. Zakończenie każdego rozdziału w jakimś sensie mnie nawraca, wzrusza i rozbawia. Dlatego dziękuję ks. Krzysztofowi, bo dzięki jego przemyśleniom ponownie się nawróciłem – mówi o książce znany piosenkarz Krzysztof Krawczyk.
– Na pracę duszpasterską składa się wiele czynników. Wewnętrzna duchowość, doświadczenie, przemyślenia. A jaki ma wpływ bycie artystą na duszpasterstwo? Może o tym niech powiedzą wierni – śmieje się ks. Krzysztof. Podkreśla, że w swych poglądach jest radykalny i w oczach świata konserwatywny. Może dzięki temu, kiedy spotyka się z innymi artystami, oni szanują chrześcijaństwo, chcą rozmawiać o Jezusie i kościele. Dzięki temu kapłan staje się bliższy ludziom.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.