Ruiny, które nieco przerażały spacerujących nadodrzańskimi bulwarami, powoli wyrastają na największą atrakcję Raciborza.
Legend, jakie krążą o piastowskim grodzie, jest wiele. Jedna z nich mówi o tajnym przejściu, które biegnie od zamkowej kaplicy pod Odrą do dawnego klasztoru dominikanek. Miało ono służyć księżniczce Eufemii, córce księcia Przemysła, która wybrała mnisze życie. Ponoć od najmłodszych lat wyróżniała się pobożnością. Kiedy wróciła z Wrocławia od dominikanek, postanowiła, mimo starań wielu zalotników, wybrać życie w klasztorze. Wybrała ufundowany przez jej ojca w Raciborzu klasztor dominikanek od wezwaniem Ducha Świętego. W przekazach zachowała się informacja o jej widzeniu Ducha Świętego, który pod postacią gołębicy usiadł na dachu siedziby zgromadzenia, a następnie wszedł przez okno do środka.
Co kryją szkolne ławki?
– Niestety, na zamku nie zachowały się żadne eksponaty, które mogłyby świadczyć o bogatej jego historii – przyznaje dyrektor Wójcik. Najcenniejszym skarbem jest jedno z najstarszych w Polsce... graffiti. Powstało w XVII wieku na ścianie budynku mieszkalnego, tuż przy kaplicy zamkowej. Są to zapiski z czasów wojny trzydziestoletniej, wykonane przez różnych żołnierzy, którzy stacjonowali na zamku.
Pracownicy muzeum znaleźli jednak oryginalny sposób na uzupełnienie braków. Z pomocą przyszły szkoły raciborskie, które udostępniły najstarsze pomoce naukowe, przechowywane w zakamarkach szkolnych klas. I tak do zamkowego skarbca trafiły fragment ciosu mamuta, model układu słonecznego i... karaś zanurzony w formalinie, złowiony w 1959 roku w potoku Plinz, z którego szczególnie dumni są pracownicy muzeum. – W ten sposób powstanie ekspozycja, którą nazywamy historią naturalną ziemi raciborskiej – wyjaśnia Grażyna Wójcik.
W przygotowanie ekspozycji włączyły się nie tylko szkoły, lecz także zwykli mieszkańcy. W muzeum można oglądać modele okrętów (m.in.: Soveregin of the Seas, czyli Władcę Mórz – angielski galeon wojenny), wykonane przez Wolfganga Beracza, oraz repliki zbroi rycerskich, których autorem jest Robert Stefanowski. Dla zwiedzających możliwość przymierzenia zbroi husarza pocztowego to ogromna atrakcja. Trzeba tu nie lada siły – całość waży ponad 10 kilogramów.
– Mamy także kilka wystaw czasowych. Niebawem na zamku powstanie scena plenerowa. Czeka nas zatem bardzo intensywne lato – zdradza G. Wójcik.
Dodatkową atrakcją jest działający tuż obok browar, w którym piwo warzone jest tradycyjną metodą, w otwartych kadziach. Też można go zwiedzać. Wszystkie potrzebne informacje znajdują się na stronie internetowej: www.zamekpiastowski.pl.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...