publikacja 12.04.2012 06:50
Opinię o tym jak żyło się u schyłku średniowiecza Polacy wyrobili sobie na podstawie lektury „Krzyżaków” Sienkiewicza. Czy polskiej północy zagrażał Zakon, a na południu żyło się bezpiecznie?
Jak bardzo mylimy się w tej ocenie uświadamiają nam dzieje pewnego górnośląskiego księcia, którego ambicje sięgały bardzo wysoko. Władysław II Opolczyk, bo o nim mowa, swą błyskawiczną karierę rozpoczął na dworze Ludwika Andegaweńskiego, króla Węgier. W 1367 roku został palatynem węgierskim (praktycznie druga osoba w państwie). Po śmierci Kazimierza Wielkiego w 1370 roku, Władysław ostatecznie zapewnił Ludwikowi polski tron, za co w nagrodę otrzymał w lenno ziemię wieluńską oraz okręgi: częstochowski, bolesławiecki i brzeźnicki.
W 1372 r. Opolczyk został namiestnikiem Rusi Halickiej. Tym razem wykazał się również zdolnościami w zarządzaniu. Lokował miasta, rozwijał handel, skutecznie starał się o ustanowienie ruskiego arcybiskupstwa, przenosił na tamtejszy grunt zachodnioeuropejskie zwyczaje. Nadał Rusi swoje barwy rodowe, dzięki czemu barwy Górnego Śląska i Ukrainy są identyczne, choć na fladze w odwrotnej kolejności. W 1378 r. Ludwik odwołał Władysława z Rusi i ustanowił go wielkorządcą Polski.
Zdolny zarządca
Rosnącej potędze opolskiego Piasta sprzeciwiali się jednak polscy możni, dlatego też król odwołał go ze stanowiska nadając w zamian w lenno ziemię dobrzyńską oraz część Kujaw. Jak większość średniowiecznych władców Władysław wszedł w konflikt z hierarchią kościelną opodatkowując ziemie biskupa płockiego. Nałożono za to na niego klątwę. Za jej zdjęcie książę zobowiązał się do ufundowania klasztoru. W 1382 r. zrealizował to przyrzeczenie sprowadzając z Węgier do Częstochowy paulinów. Dwa lata później umieścił w klasztorze pochodzący z ruskiego Bełza cudowny obraz Matki Boskiej z Dzięciątkiem, co zapoczątkowało rozwój największego polskiego sanktuarium maryjnego.
Herb Władysława Opolczyka
Wikimedia (PD)
Władysław zmarł w 1401 r. Przeszedł jednak do historii Węgier (jako współtwórca sukcesów Ludwika), Ukrainy (jako autor barw narodowych) i Polski (jako fundator Jasnej Góry). A czy my, na Górnym Śląsku, odpowiednio honorujemy swego najwybitniejszego władcę w historii? Tego, który sprawił, że na krótki czas Opole znalazło się w europejskiej pierwszej lidze, obok Krakowa, Pragi czy Malborka? Czy nie jest raczej tak, że z uwagi na jego konflikt z Jagiełłą, mylnie odbierany jako konflikt z Polską, traktuje się go jako persona non grata kart historii i skutecznie wymazuje pamięć o nim?
***