Czyli historia legendarnej powieści, w której z dylematami narodowościowymi wygrywa miłość do FC Śląska Ostrawa.
Infodad / CC 2.0
Ostrawa
Barokowa rzeźba św. Floriana
Ota Filip urodził się w 1930 roku w czesko-niemieckiej rodzinie i dorastał w wielokulturowym środowisku przedwojennej Śląskiej Ostrawy. Literacko debiutował w 1968 roku i od początku zmagał się z cenzurą. W 1973 roku, po odsiedzeniu wyroku za działalność antypaństwową, został zmuszony do emigracji do Niemiec, gdzie mieszka do dziś. W Polsce wydano dotychczas dwie jego powieści: „Wniebowstąpienie Lojzka Lapaczka ze Śląskiej Ostrawy” (2005) oraz „Sąsiedzi i ci inni” (2008). Ta pierwsza osnuta jest wokół Śląska i śląskości, dlatego może wydać się bliska i ważna czytelnikowi z Górnego Śląska.
Lojzek nie jest klasycznym głównym bohaterem powieści, jest raczej obserwatorem, którego oczami czytelnik poznaje wykreowanych przez Otę Filipa bohaterów. Są wśród nich Czesi, Niemcy, Polacy, Żydzi, a także spora grupa niezdecydowanych. Wszyscy, niezależnie od pochodzenia, są jednakowo kłamliwi, podli, śmieszni, ale jednocześnie solidarni, wytrwali, ujmujący. Każdy z nich posiada indywidualny zestaw dziwactw i przywar, przedstawianych jednak z humorem i pobłażliwością, tak że nie wywołują one irytacji czytelnika.
miaerbus / CC 2.0
Sąsiedzi!
Ostrawskie graffiti
Filip opisuje napięcia, które na Górnym Śląsku na pewno nie są egzotyczne: małe i większe antagonizmy związane z pochodzeniem, obecne już w dziecięcych, podwórkowych zabawach, linie podziału kreślone wedle sympatii wobec piłkarskich klubów, poczucie wyższości nad innymi, ale wyższości chwiejnej, która stale musi być podkreślana i na nowo udowadniana. Dla górnośląskiego czytelnika powieściowa rzeczywistość wyda się znajoma na wielu poziomach.
W ciągu czterdziestu lat opisanych w książce zmienia się wiele, względny spokój przedwojennych czasów przerywa wybuch wojny i lata okupacji, po nich następuje okres komunizmu. Ale przemiany polityczne, ustrojowe, kulturowe są tylko pozorne – Filip pokazuje jak niewielki w ostatecznym rozrachunku jest ich wpływ na codzienne życie ludzi. Pisarz stroni jednak od moralizatorstwa – demaskuje, ośmiesza, ale nie ocenia. Świadomy, że każdy, kto rozumie choć trochę prawa rządzące tą skomplikowaną mozaiką ludzkich zależności, powinien unikać pochopnych ocen.
Kluczowa dla zrozumienia wymowy powieści scena rozgrywa się na moście nad rozdzielającą Czechosłowację i Polskę Olzą – oto dr Staniolowski, przed wojną Polak, z różnych przyczyn postanawia zrzec się obywatelstwa czechosłowackiego i udać się do „prawdziwej ojczyzny”. Zwraca czeskim żandarmom swoje dokumenty i udaje się na stronę polską prosić o azyl. Nie zostaje jednak przez polskich celników przyjęty, a na czeską stronę wrócić już nie może: w konsekwencji spędza na moście wiele godzin jako bezpaństwowiec, medytując nad swoim losem. Ostatecznie z dylematami narodowościowymi wygrywa miłość do FC Śląska Ostrawa i Staniolowski, by wrócić do Ostrawy na mecz, rzuca się z mostu i przepływa na czeską stronę.
Filip, osładzając nieco pełen goryczy obraz śląskiej rzeczywistości, pokazuje też jaką wartość może nieść etniczne wymieszanie, jaką stanowi siłę. Pisze o Ostrawie, że nie istnieją tu dawne tradycje, miasto ma tylko przyszłość. Żyje nieobciążone przeszłością, nie przenosząc z teraźniejszości do czasu przyszłego żadnych zobowiązań, które by z góry określały lub przynajmniej sygnalizowały jego dalsze losy. I być może to najcenniejsza wskazówka, jakiej autor udziela: by zostawić przeszłość historykom i skupić się na odważnym, pozbawionym kompleksów kreowaniu śląskiej teraźniejszości.
***
Więcej tekstów na temat Górnego Śląska w "Nowej Gazecie Śląskiej"
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...