W David Rubenstein Atrium w Lincoln Center zabrakło niedawno wolnych miejsc dla wszystkich chętnych usłyszenia debiutujących w Nowym Jorku zespołów polskich, prezentujących muzykę żydowską. Towarzyszyli im amerykańscy artyści.
perijezus
Shofar - 66
Obydwa zespoły demonstrują odmienne podejście do muzyki żydowskiej. Celem projektu Olgi Mieleszczuk (zespół nie ma nazwy) jest rekonstrukcja tradycji. Grupa Shofar łączy elementy muzyki chasydzkiej z jazzem.
Jako pierwsza wystąpiła Mieleszczuk. Przedstawiła utwory pochodzące z jej najnowszego albumu "Jewish folksongs from the shtetl" (Tradycyjne pieśni sztetla). Czerpie ona inspirację z twórczości Mariam Nirenberg, żydowskiej pieśniarki, urodzonej na Polesiu na początku XX wieku. Jej muzyka przywołuje obraz utraconego, świata tamtego regionu.
"Projekt ma w USA swoją premierę światową. Z różnych przyczyn nie znalazł dotychczas uznania w Izraelu. Nie jest też znany w Polsce. Po raz pierwszy zostanie pokazany w Muzeum Historii Żydów Polskich(MHŻP), po jego otwarciu" - mówi PAP Mieleszczuk. Pieśniarka wyraziła nadzieję, że amerykańskie występy rozbudzą zainteresowanie projektem także w Polsce i w Izraelu.
Wykonywane przez artystkę utwory odzwierciedlają m.in. eklektyzm dawnej wschodnioeuropejskiej muzyki żydowskiej. Pieśni nasycone są w większości smutkiem, zadumą i nostalgią. Mieleszczuk śpiewa głównie w języku jidysz, a także po białorusku, rosyjsku i ukraińsku. Po polsku zaprezentowała przepełniony tęsknotą "Polesia czar" powstały w latach 20. minionego wieku. Artystce towarzyszą w Nowym Jorku muzycy amerykańscy i izraelscy: skrzypaczka Lisa Gutkin(obecnie grającą z Klezmatics), gitarzysta i wirtuoz wschodniego fletu ney Ittai Binnun oraz akordeonista i pianista Uri Sharlin.
W drugiej części programu wystąpił zespół Shofar z sakosfonistą Mikołajem Trzaską, gitarzystą Rafałem Rogińskim i perkusistą Macio Morettim. Ich repertuar łączy muzykę chasydzką z free jazzem. Ekspresyjne, dynamiczne utwory Shofar nawiązują do tradycyjnej, religijnej muzyki żydowskiej, a kiedy indziej do muzyki tanecznej.
"Zarówno Rafał Rogiński jak ja mamy korzenie żydowskie. Dla nas obu ta muzyka jest sposobem w jaki rozwijamy się i znajdujemy przestrzeń w jakiej możemy się wypowiedzieć. Pielęgnujemy kulturę w sposób, jaki uważamy za słuszny, tak jak czujemy" - wyjaśnił PAP Trzaska. Jak dodał saksofonista zespół nie odtwarza kalki, która istniała przed wojną, czy istnieje obecnie w Nowym Jorku, lecz gra muzykę żydowską tak, jak powinna brzmieć dzisiaj.
Dyrektor publicznego programowania Lincoln Center Bill Bragin, który przedstawił zespoły komplementował muzyków. Uznał koncert za ekscytujący, a za niezwykle interesujące także zestawienie różniących się grup. "Myślę, że bardzo ciekawa jest kombinacja Polesia mającego tradycyjne brzmienie, traktującego muzykę z historycznej perspektywy, pokazującego prawdziwą historię z Shofarem, który też korzysta z tych wpływów, ale przetwarza to na coś zupełnie nowego" - ocenił Bragin.
Także jeden z słuchaczy koncertu, pan Menash, urodzony w Izraelu, a mieszkający w Nowym Jorku wyraził zadowolenie z obecności na koncercie. "Bardzo podobały mi się obydwie grupy. Myślę, że są bardzo dobre. Pierwsza, ponieważ rozumiem jidysz i mogę trochę mówić w tym języku, przywołuje pamięć dawnych lat. Muzyka drugiej była tym bardziej interesująca, że słyszałem w niej, a zwłaszcza u saksofonisty, cały czas dźwięki Shofaru (rogu - PAP).
Podczas amerykańskiego tournee, zorganizowanego przy współpracy Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku, 25 lutego obydwa zespoły wzięły udział w 2013 Chutzpah! Festival w Vancouver, w Kanadzie. 2 marca otworzą natomiast 28. Jewish Music Festival w Berkeley w Kalifornii. Koncertować też będą w klubach muzycznych w innych miastach.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.