Helena Miazek, znana łowicka wycinankarka, ze swoimi pracami była m.in. w USA, Belgi, Francji i Austrii. Wszystkie jej prace mają swój styl i charakter. Teraz musi to udowodnić w krakowskim sądzie, gdzie toczy się sprawa o bezprawne wykorzystanie jej wzorów.
Za swoją twórczość Helena Miazek otrzymała wiele wyróżnień, nagród i odznaczeń. Każde z nich jest dla niej powodem do radości i dumy. Chętnie wraca także do czasów, gdy z innymi twórcami swoje prace prezentowała za granicami kraju. – Cóż to były za piękne czasy. Na zorganizowane spotkania przychodziło tak dużo ludzi, że nie było czym oddychać. Wszyscy zachwycali się naszymi dziełami. Dobrze za nie też płacili. Trzeba przyznać, że wówczas rękodzieło było w cenie.
Najcieplej wspominam wyjazdy do Stanów Zjednoczonych i Mediolanu. Ten drugi zakończył się dla nas tygodniowym aresztem w akademiku w Warszawie. Kiedy wylądowaliśmy w Polsce, okazało się, że w Mediolanie panowała cholera, i w związku z tym wszyscy jesteśmy objęci kwarantanną. Otoczeni kordonem milicji dotarliśmy do akademika na Żwirki i Wigury. Ależ wtedy było wesoło. Śpiew przeplatał się z tańcem. Razem z nami były orkiestra, zespół taneczny i kuchnia z Poznania – opowiada z uśmiechem pani Helena, co rusz zerkając w stronę męża, który tego czasu nie wspomina tak dobrze. Na jego głowie była wówczas opieka nad dziećmi.
Wycinanka niczym podpis
Gdy słucha się opowieści i wspomnień pani Heleny, a także innych twórców ludowych, wyraźnie widać, że łowickie tradycje, zwyczaje, czy rękodzieło są nie tylko ich pasją, ale sposobem na życie.
– Fakt że nasze prace podobają się klientom, przysparza nam nie tylko wiele radości – podkreśla Anna Staniszewska, sekretarz Stowarzyszenia Twórców Ludowych. – Łowiccy twórcy należą do nielicznej grupy, która swoje prace umiała przekuć na współczesne gadżety. Niestety, wiele firm, widząc w tym zysk, bezprawnie wykorzystuje nasze wzory do ozdabiania swoich produktów. Niektórzy z nich twierdzą nawet, że takim działaniem promują łowicką twórczość. Umieszczanie na wszystkim co popadnie łowickich wzorów z jednej strony może doprowadzić do tego, że ludziom się one zwyczajnie znudzą. Poza tym wiele osób zamiast kupić ręcznie wykonaną pocztówkę wybierze jej dużo tańszą kopię. Dlatego takie praktyki są działaniem na szkodę twórców – tłumaczy A. Staniszewska, która podkreśla, że wielu artystów zapytanych o możliwość wykorzystywania ich wzorów, po ustaleniu szczegółów związany z upowszechnieniem a także ceną za udostępnienie wyrażało na to zgodę.
– Twórcy muszą mieć jednak prawo decydowania o tym co chcą udostępnić, a co nie. Bywa bowiem tak, że dany wzór jest związany z pewną tradycją czy jakimiś sytuacjami, z powodu których jego twórca nie chce oglądać go np. na tysiącach koszulek. Warto dodać także, że każda wycinanka jest inna. Nietrudno, patrząc na nią, rozpoznać jej autora. Kształty, cięcia i wzory można porównać do charakteru pisma, na którego podstawie da się zidentyfikować człowieka – wyjaśnia sekretarz Staniszewska.
Sięgając więc po konkretne wzory, firmy muszą liczyć się z tym, że udowodnione zostanie im bezprawne wykorzystanie czyjegoś dobra. W artykule zamieszczonym w „Gazecie Krakowskiej” radca prawny Heleny Miazek Michał Błeszyński tłumaczy: „Każdy może zrobić wycinankę, nikt tego nikomu nie broni. Tyle, że tu (w przypadku Heleny Miazek) mamy do czynienia z oryginalnymi dziełami. Po ich cechach można wskazać nie tylko z jakiego regionu pochodzą, ale nawet spod czyjej ręki wyszły”.
Prawnik zaznacza, że nawet na ich przerabianie potrzebna była zgoda artystki, a takiej nie było. Błeszyński podkreśla, że łowicka artystka każdej wycinance nadaje indywidualne piętno, „kształtując ją w najdrobniejszych elementach”. Warto dodać, że poza panią Heleną swoich praw w sądzie dochodzi także łowicka wycinankarka Grażyna Gładka, której wzory wykorzystał jeden ze sklepów internetowych. W ochronę praw autorskich twórców ludowych zaangażował się także kustosz łowickiego Muzeum Guzików Jacek Rutkowski, który jest pomysłodawcą akcji „Łapta złodzieja”.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.