Już jutro na ekranach naszych kin studyjnych pojawią się "Światła wielkiego miasta".
mat. prasowy W tym klasycznym filmie powstałym w 1931 roku Charlie Chaplin wciela się w postać Trampa, który pomimo braku pieniędzy ma wielkie i ofiarne serce.
Pewnego dnia spotyka na ulicy niewidomą kwiaciarkę i poruszony jej urodą, kupuje od niej kwiat. Dziewczyna (Virginia Cherrill) myśli, że jest on bogaczem a włóczęga boi się wyprowadzić ją z błędu. Paradoksalnie tego samego wieczoru bohater Chaplina ratuje przed utonięciem pijanego milionera i dostaję od niego nagrodę. Może więc przynajmniej przez jakiś czas być wymarzonym opiekunem swojej ukochanej.
Niestety, pieniądze się kończą, milioner po wytrzeźwieniu przepędza biedaka, a kwiaciarce grozi wyrzucenie z domu i przez brak środków na operację – dożywotnia ślepota... Zakochany Tramp zrobi jednak wszystko, by odmienić los dziewczyny.
Ten piękny, niemy film, mimo ponad osiemdziesięciu lat od premiery, wyraźnie mówi: mając pieniądze - można być nikim, a można nie mieć nic i sercem zdobyć wszystko. To także wspaniała komedia, pełna niezapomnianych postaci, rozbrajających pomyłek i gagów.
„Światła wielkiego miasta” to pierwszy z filmów Chaplina, który będzie nam dane oglądać na wielkim ekranie. Kolejne tytuły będą się pojawiać co miesiąc. Jak zapowiada ich dystrybutor – firma Art House – 5 lipca w kinach studyjnych pojawią się „Dzisiejsze czasy”, 6 września „Światła rampy”, 4 października „Cyrk”, a 8 listopada „Pan Verdoux”.
W kolejnych miesiącach zobaczyć będzie można także „Króla w Nowym Jorku” „Pieskie Życie & Pielgrzyma”, „Brzdąca”, „Gorączkę złota” i „Dyktatora”.
Poniżej klip ze „Świateł wielkiego miasta”:
movieclips
City Lights (2/4) Movie CLIP - Out on the Town (1931) HD
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.