Woody Allen – jak niemal w każde wakacje – powraca z nowym filmem.
Przed laty raczył widzów szalonymi, histerycznie śmiesznymi komediami takimi jak „Miłość i śmierć”, „Śpioch”, czy „Bananowy czubek”. Potem przyszedł czas na nieco bardziej wysublimowane, inteligenckie filmy, w których komedia mieszała się z dramatem (szczytowe osiągnięcia z tego okresu to takie dzieła, jak Manhattan, czy Annie Hall, które krytycy i filmoznawcy zaliczają do arcydzieł światowej kinematografii). Natomiast wiek XXI to w twórczości Allena czas komedii obyczajowych, w których nie brakowało też wątków tragicznych i to właśnie do tej kategorii należałoby zakwalifikować wyświetlaną od wczoraj w naszych kinach „Blue Jasmine”.
Główną bohaterką tego obrazu jest tytułowa Jasmine, brawurowo zagrana przez Cate Blanchett. Wraz z mężem Halem należy do nowojorskiej elity. Luksusowe apartamenty, kolacje w ekskluzywnych restauracjach, przepych, sława, bogactwo – tak mniej więcej wygląda ich życie, ale do czasu. W pewnym momencie okazuje się bowiem, że Hal (w tej roli Alec Baldwin) dopuścił się finansowych malwersacji, a bankowe konta małżonków zostają momentalnie zablokowane.
Zdruzgotana tym faktem kobieta udaje się do San Francisco, gdzie ma nadzieję przez jakiś czas pozostać u mieszkającej tam siostry, w którą wcieliła się Sally Hawkins. I tu zaczyna się właściwa część filmu.
Napięte relacje z siostrą, z jej narzeczonym oraz z kolejnymi mężczyznami, zabiegającymi o względy bohaterki, to tematyka, w której reżyser od dekad czuje się, jak ryba w wodzie. Skomplikowane relacje damsko-męskie, ludzkie słabości, lęki, dziwactwa, przykre wspomnienia, z którymi nie można sobie poradzić, czy wręcz choroby psychiczne… - Allen-scenarzysta po raz kolejny zabiera nas do „tego świata” i trzeba przyznać, że znowu jest w formie. Szkoda tylko, że sam nie pojawił się na ekranie.
Ale i dla wszystkich miłośników jego aktorskiego talentu mam dobrą wiadomość – w listopadzie światową premierę ma mieć wyreżyserowana przez Johna Turturro komedia „Fading Gigolo”, w której Woody Allen wystąpi u boku m.in. Sharon Stone, Sofii Vergary, czy Vanessy Paradis. Wielbiciele największego neurotyka na świecie mają więc na co czekać, a póki co powinni się wybrać na „Blue Jasmine”. Warto! Szczególnie dla popisowej roli Blanchett.
Która aktorka zagrała ostatnio coś podobnego? Pierwsze skojarzenie: Gloria Swanson w "Bulwarze Zachodzącego Słońca" Billy'ego Wildera.
Czy kreacja Blanchett zostanie w przyszłym roku nagrodzona Oscarem? Czas pokaże. Ja trzymam za nią kciuki.
KinoSwiatPL
BLUE JASMINE - nowy film Woody'ego Allena, zwiastun HD
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...