– Nie ma bluźnierstwa bez wiary – stwierdza ks. Andrzej Draguła.
Może to ryzykowna teza, ale... to by oznaczało, że żyjemy w czasach wielkiego rozkwitu chrześcijaństwa.
Czy Nieznalska, Cattelan, Serrano i Maria Peszek są w stanie swoją twórczością obrazić Boga? Czy śpiewanie o tym, że komuś „wisi krzyż”, wbijanie tabliczki z napisem „INRI” w zwłoki konia i zanurzanie krucyfiksu w urynie szkodzi bardziej autorom, widzom czy religii?
Co z tego wynika i czy zamysł twórczy da się obronić przed zarzutem prymitywnej próby ściągnięcia uwagi skandalem?
Gdzie wreszcie przebiega granica między grzechem i przestępstwem?
Ks. Andrzej Draguła, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego i kierownik Katedry Teologii Pastoralnej, wykonał tytaniczną pracę, analizując kilkadziesiąt przypadków współczesnych prowokacji artystycznych, znanych i szeroko komentowanych, a nieraz także skarżonych przed polskimi sądami z powodu obrazy uczuć religijnych.
Chociaż „Bluźnierstwo” zawiera analizę wyroków w toczących się sprawach, nie jest jedynie podręcznikiem dla prawników. Wartość publikacji wydanej w serii „Biblioteka Więzi” docenić powinni katolicy, którzy czują się atakowani agresywną reklamą, filmowymi billboardami, albo po prostu mający kłopot z oceną postmodernistycznej sztuki, która z religii uczyniła przedmiot nawiązań na granicy drwiny.
Zatem pewnie dla wszystkich, dla których nieodpowiedzialność artystyczna innych staje się bodźcem do odpowiedzialności za własną wiarę.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.