Gdy odchodził, miał 67 lat. Każdy z pracowitych dni jego życia opromieniała miłość do kina. Z rodzinnego Chybia uczynił prawdziwą stolicę sztuki filmowej.
- Z jego śmiercią zamyka się potężna epoka w historii Chybia i także całego regionu, bo przecież niemal do samego końca aktywnie uczestniczył w życiu środowiska - nie miał wątpliwości Mirosław Siemiński, kiedyś kierujący domem kultury w Chybiu, a obecnie wydawca kilku tytułów prasy lokalnej.
- Przez wiele lat spotykaliśmy się niemal codziennie, pracowaliśmy „przez ścianę” - i współpracowaliśmy. Franciszka Dzidę można śmiało nazwać gejzerem pomysłów. Nigdy nie załamywał rąk, tylko szukał rozwiązań w każdej sytuacji. I je znajdował, ku zdumieniu otoczenia. Ale najważniejsza była w tym jego niezwykła osobowość artystyczna: to był człowiek, który miał swoją wizję sztuki i umiał być jej wierny… - dodaje Siemiński.
Z miłości do filmu
Kochał kino od dziecka i najpierw pracował jako kinooperator, a w 1969 r., wraz z grupą podobnych sobie miłośników twórczości filmowej, założył przy cukrowni „Chybie” w Chybiu jedyny w kraju Amatorski Klub Filmowy „Klaps”. Było to, jak napisała kiedyś filmoznawca Małgorzata Słonka, „jedno z najbardziej fascynujących zjawisk kulturalnych regionu”. Fenomen zyskał sobie sporą rzeszę zwolenników wśród profesjonalistów w branży filmowej.
Franciszek Dzida sam nakręcił ponad 80 filmów i chętnie dzielił się doświadczeniami z kolejnymi pokoleniami adeptów sztuki filmowej. Świetnie sobie radził zarówno jako autor scenariuszy, jak i zdjęć, jako reżyser i producent. Pokazał, że można robić bardzo dobre filmy bez wielkich pieniędzy, za to z udziałem znanych aktorów. Zagrali u niego m.in. Jan Nowicki, Piotr Machalica, Anna Guzik.
Członkowie „Klapsa” uczyli się, jak kręcić własne filmy podczas spotkań z najlepszymi. Do Chybia na filmowe prezentacje i warsztaty zaglądały takie reżyserskie sławy jak Krzysztof Kieślowski, Marcel Łoziński czy Radosław Piwowarski.
Jednym z owoców tych spotkań był pomysł na bohatera słynnego „Amatora” Kieślowskiego, dla którego Franciszek Dzida był pierwowzorem. Dlatego też Dzida i jego rodacy byli pierwszymi, którzy zobaczyli w kinie gotowe dzieło Kieślowskiego.
Miłość owocna
Filmy Franciszka Dzidy wielokrotnie były nagradzane, stając się świadectwem sukcesu osiągniętego pomimo konsekwentnego unikania uczestnictwa w świecie komercji. Międzynarodowa Unia Filmu Nieprofesjonalnego i Video UNICA w 1987 r. przyznała mu złoty medal za całokształt twórczości. W tym samym roku zdobył też medal na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym IDAF w Duisburgu. W 2009 r. został laureatem Złotej Cieszynianki, przyznawanej wybitnym osobistościom Śląska Cieszyńskiego. Od 1986 r. był członkiem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, które kilkakrotnie nagradzało go za osiągnięcia artystyczne. Uprawiał także malarstwo i fotografię.
Przez wiele lat Dzida pracował w Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, dokumentując codzienne życie uczelni. Był także twórcą prowadzonej przez siebie przez wiele lat akademickiej galerii sztuki. Za swoją pracę otrzymał odznakę „Zasłużony dla ATH” i odznaczenie państwowe: złoty medal „Za długoletnią służbę”.
Nie sposób pominąć także jego działalności upowszechniającej film. Przez ponad 40 lat prowadził Klub Filmowy „Klaps”, zorganizował sześć przeglądów twórczości filmowej oraz dziewięć festiwali nieprofesjonalnych filmów fabularnych „Fabuła – Chybie”.
W 2000 r. w Centrum Sztuki Współczesnej „Zamek Ujazdowski” doczekał się Przeglądu Retrospekcyjnego swoich filmów. Roli Dzidy i „Klapsa” poświęcono sporą część wystawy „Entuzjaści”, która była prezentowana także w Londynie, Berlinie i Barcelonie.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.