Geniusz epizodu

Był genialnym naturszczykiem, mistrzem ról epizodycznych, ale naprawdę doceniono go dopiero po śmierci. Dwadzieścia pięć lat temu zmarł Jan Himilsbach.

Większość z nas pamięta go jako Sidorowskiego, bohatera „Rejsu”, który miał „aparat zorkę pięć i zrobił kilka zdjęć”. Ale w filmografii Jana Himilsbacha znajduje się kilkadziesiąt pozycji. Spotykamy go m.in. w „Przeprowadzce”, „Stawiam na Tolka Banana”, „Nie ma róży bez ognia”, „Czterdziestolatku”, „Brunecie wieczorową porą”, „Polskich drogach”, „Przepraszam, czy tu biją?”, „Rodzinie Leśniewskich”, „Janie Serce”, „Ostatnim dzwonku”, a nawet w „Panu Kleksie w kosmosie”. Zwykle są to role epizodyczne – ze względu na swój chrapliwy głos grywał ludzi z marginesu, pijaczków, a także dozorców, stróżów, portierów czy tragarzy. Był absolutnym naturszczykiem – z zawodu kamieniarzem, jednak zanim zagrał swoją pierwszą rolę, dał się poznać jako literat.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości