Pogodny i wcale nie płytki (choć komediowy) spektakl Norma Fostera w teatrze Kamienica przekonuje widzów, jaką siłę posiada wytrwałość w uczuciach.
Nie ma chyba lepszego tematu, nie tylko na Nowy Rok, jak miłość. A więc spektakl w Teatrze Kamienica wywoła niewątpliwie najlepsze emocje, z jakimi możemy wyjść z teatru na tę ponurą wiosenno-jesienną (bo przecież nie zimową) aurę.
Pod warunkiem, że obco brzmiący z niewiadomych przyczyn tytuł przetłumaczymy na swojski, bliski, nasz. Bo dlaczego „Old Love”? Że stara miłość nie rdzewieje – wiemy. Zresztą spektakl nas o tym przekona. Ale myślę, że naszej kulturze bliższa jest łacińska sentencja: „Omnia vincit Amor”, czyli wszystko zwycięża miłość.
Gwałtowne zauroczenie – chyba tak trzeba nazwać zainteresowanie mężczyzny stateczną mężatką, którą przez 25 lat widział w firmie jej męża na tradycyjnym „Christmas party”, czyli „opłatku” lub „śledziku” zaledwie trzy razy. I przez owe 25 lat marzył o chwili, kiedy los szczęśliwym zbiegiem okoliczności połączy ich na zawsze. Widz tym marzeniom o tyle sprzyja, że egoistyczny mąż Molly nie zasługuje na miłość, a żona idealisty Buda nie należy do wiernych ani oddanych małżonek.
Lata mijają, a niespełnieni kochankowie dochowują przysięgi małżeńskiej, choć bez nadmiernej satysfakcji. Uczucie Buda, które tliło się dotąd silnie acz nieśmiało, wybucha płomieniem, gdy Molly zostaje wdową, a jego żona układa sobie życie z kimś innym. Z pozoru chłodna Molly doceni wreszcie siłę uczucia dyskretnego adoratora i nie zdradzę chyba zbyt wiele, jeśli powiem, że wszystko kończy się happy endem.
W rolach Molly i Buda oglądamy Małgorzatę Ostrowską-Królikowską i Artura Barcisia, którzy przekonują, że role komediowe można zagrać subtelnie i ze smakiem, nie gubiąc nic z humoru dialogów i sytuacji.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...