Bez nich trudno by sobie wyobrazić krajobraz i historię tego miasta.
Ważne płockie świątynie pięknieją. Odnowiony XVIII-wieczny wystrój kościoła św. Jana Chrzciciela w stylu późnego baroku zyskał już harmonijne tło w wymalowanym wnętrzu. Natomiast płocka fara wchodzi w finalny etap remontu generalnego, ale ze względu na jego szeroki zakres, na pełny efekt jeszcze trzeba trochę poczekać. W tym przedsięwzięciu potrzebne są pieniądze, czas i dużo cierpliwości.
Praca wre
Jesienią, podczas specjalnej konferencji poświęconej remontowi płockiej fary, proboszcz ks. Wiesław Gutowski zwrócił uwagę na znaczenie tego przedsięwzięcia, które jest remontem nie tylko kościoła, ale i ważnego zabytku dziedzictwa narodowego w tym mieście.
Dzięki przeprowadzonym badaniom architektonicznym i archeologicznym licząca 657 lat fara odsłoniła wiele skrywanych tajemnic, np. pozostałości okna w kształcie rozety czy częściowo zachowany zachodni portal, który jest świadkiem dawnej przebudowy i zamiany pierwotnego położenia ołtarza i głównego wejścia.
Świątynia musiała czekać ponad 100 lat na gruntowny remont i renowację. Rozmach prac i ich tempo są możliwe dzięki dofinansowaniu z budżetu UE, uzyskanym po kilkuletnich staraniach, wiosną 2013 r. Płocczanie zdążyli się już przyzwyczaić do widoku białego, dużego namiotu, ustawionego przy kościele. Fara bowiem, od czerwca weszła w fazę właściwego remontu generalnego, dlatego życie duszpasterskie i liturgiczne zaczęło się toczyć w tej tymczasowej kaplicy.
W ciągu ostatniego półrocza wymalowano pozostałe dwie ściany elewacji kościoła (dwie też wymalowano w fazie wstępnej), zbito stare i założono nowe tynki wewnętrzne, a potem pomalowano ściany i filary, tam, gdzie były one wymienione; wstawiono też nowe okna, założono nowe centralne ogrzewanie w kościele, wymieniono instalację elektryczną, założono zaś nową instalację alarmową i nagłośnieniową. Prace remontowe objęły też zakrystię, chór i kapitularz. Została wyremontowana sygnaturka na kościele, doświetlono jego bryłę i wyremontowano dzwonnicę.
Do tej długiej listy trzeba też dopisać m.in. kończącą się wymianę posadzki, którą spowolniło najpierw poszukiwanie odpowiedniego materiału, a potem huragan „Ksawery”, który uniemożliwił pracę w zakładzie kamieniarskim. Jednak w większości, jak zapewnia ks. proboszcz, prace prowadzone są zgodnie z harmonogramem.
Pomimo prac i użytkowania tymczasowej kaplicy, życie duszpastersko-liturgiczne toczy się w płockiej farze normalnym trybem. Dość przypomnieć, że nie przeszkodziło to wielkiej akcji ewangelizacyjnej „Przystań Miłosierdzie”.
Na Boże Narodzenie parafianie na krótko znowu gromadzili się w kościele, ale od początku roku prace są kontynuowane. Jak zauważa ks. Gutowski, potrzeba tu dużo i modlitwy i ofiar materialnych, bo parafia, otrzymując dotację, musi zadbać też o wkład własny. Sam, jak mówi, codziennie modli się w intencji remontu.
Widoczny efekt
Poreformacki kościół św. Jana Chrzciciela może poszczycić się późnobarokowym wystrojem, obejmującym ołtarze, ambonę, konfesjonały i balustradę oddzielającą prezbiterium od nawy. Ma on wyraźne założenia artystyczne, a kolorystyka architektury i snycerki (czyli elementów dekoracyjnych, wyrzeźbionych w drewnie) jest związana z regułami obowiązującymi u franciszkanów reformatów, tak charakteryzują go specjaliści w dokumentacji konserwatorskiej. Malowanie wnętrza dopełniło prace renowacyjne, trwające od 2005 r.
Jak wyjaśnia proboszcz ks. Antoni Kołodziejski, ze względów finansowych trzeba było rozłożyć przedsięwzięcie na kilka lat (wszystkie roboty kosztują 1,2 mln zł, z czego 300 tys. zł to dotacje zewnętrzne). Każdego roku do renowacji trafiał kolejny ołtarz.
Największym wyzwaniem był ołtarz główny. Nie można było go całkowicie zdemontować i przewieźć do pracowni, więc część konstrukcji została w świątyni i tu trwały prace konserwatorskie. Pęknięcia w konstrukcji, rozejścia się gzymsów, zniszczone przez szkodniki drewno – to najczęstsze przyczyny złego stanu ołtarzy w kościele świętojańskim przed konserwacją.
– Bardzo zniszczona była snycerka z drewna lipowego, natomiast sama konstrukcja, która jest dębowa, okazała się trwalsza. Sporo kłopotów było z konserwacją krucyfiksu z głównego ołtarza; korona cierniowa niemal się rozpadała – opowiada ks. proboszcz. Wiele z elementów snycerki i figur zostało zrekonstruowanych i uzupełnionych.
Prace konserwatorskie prowadził zespół z Torunia, pod kierunkiem Małgorzaty Jankowskiej i Janiny Ziętek, natomiast prace pomocnicze i montażowe wykonała firma Eryka Wetzla z Brodnicy. Ciekawym aspektem tego remontu jest pojawienie się trzech obrazów na ścianach kościoła: św. Józefa i dwa przedstawienia św. Franciszka. To płótna z dawnych zasuw ołtarzy bocznych; dziś wiszą nad konfesjonałami.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.