Modlitwa i sztuka. Przydrożne kapliczki i kalwarie do zadumy nad Bożą Męką skłaniają zwykle pieszych wędrowców. W okolicach Trzebnicy zrodził się pomysł, by do towarzyszenia cierpiącemu Zbawicielowi zaprosić także rowerzystów.
– To nie będzie pierwsza moja droga krzyżowa – mówi. – Wykonywałem takie prace do wnętrza kościoła w Wałbrzychu, do Domu Księży Emerytów w Legnicy, dla wrocławskiej parafii pw. Opatrzności Bożej (gdzie przygotowywałem też inne elementy wystroju kościoła). Muszę dodać, że zwykle kiedy zaczynam pracować nad drogą krzyżową, w moim życiu zaczyna się dziać coś trudnego... Każdą muszę w jakiś sposób przecierpieć.
Krzysztof Lewczak wykonywał również wiele krzyży z wizerunkiem umęczonego Chrystusa, m.in. 4-metrowe figury do świątyń w Wałbrzychu, Jelczu-Laskowicach, do wrocławskich świątyń przy ul. Hubskiej i Nowodworskiej. Wychodząca spod jego dłuta postać cierpiącego Chrystusa wygląda przejmująco. – Śp. ks. Bochenek mówił, że przedstawiony na krzyżu Pan Jezus ma cierpieć, a nie spać – wspomina. Tak właśnie jest na jego rzeźbach. Umierającego Chrystusa, jak podkreśla, nie da się „wyrąbać na odczepnego”.
Czekające dęby
Jak będą wyglądać stacje drogi krzyżowej, można sobie wyobrazić, nie tylko spoglądając na projekt. W Kuźniczysku, miejscowości pomiędzy Trzebnicą a Miliczem, znajduje się wzniesiona przez pana Krzysztofa kaplica św. Jadwigi. Planowane stacje będą utrzymane w podobnej stylistyce. Dlaczego w centrum wsi stanęła figura księżnej?
– Zawsze intrygowały mnie rosnące tam cztery dęby. Tak usytuowane, jakby na coś czekały – wspomina K. Lewczak. – Od mieszkańców Kuźniczyska usłyszałem, że kiedyś znajdował się pomiędzy nimi obelisk poświęcony żołnierzom walczącym w czasie I wojny światowej. Istnieje nawet stare zdjęcie, na którym widać obelisk, a wokół niego posadzone młodziutkie drzewa. Jadąc pewnego dnia samochodem, pomyślałem: przecież te dęby nie mogą tak sobie stać bez niczego! Trzeba coś pomiędzy nimi postawić!
Rzeźbiarz najpierw zastanawiał się nad kapliczką z Chrystusem Frasobliwym, potem jednak pomyślał o św. Jadwidze. – Jest między innymi patronką pojednania narodów polskiego i niemieckiego. Jaka postać pasowałaby tu lepiej niż ona? – pyta. – Zwłaszcza że blisko jest Trzebnica; bywa, że i do Kuźniczyska zaglądają pielgrzymi do grobu św. Jadwigi, przyjeżdżają tu również Niemcy z wnukami.
Rzeźbiarz z Kuźniczyska – który chętnie nazywa się snycerzem – podkreśla, że właśnie bardzo trwała dębina jest najlepsza na figury stojące na wolnym powietrzu. Z niej będą wykonane także postacie do Rowerowej Drogi Krzyżowej.
Czy takie przydrożne kaplice są jeszcze dziś ważne dla ludzi? Okazuje się, że tak – bywają osoby, które chcą podobną kapliczkę postawić obok swojego domu. Pan Krzysztof wykonywał już kiedyś dla prywatnej osoby Chrystusa Frasobliwego. Jeśli uda się pozyskać potrzebne pieniądze, za jakiś czas w sznurze kaplic ujrzymy Pana Jezusa idącego na Golgotę przez Trzebnickie Wzgórza może aż do Doliny Baryczy, wśród łąk, jabłoni i buków.
Boży teatr
Mówi ks. Aleksander Radecki, autor „Przewodnika po kalwariach metropolii wrocławskiej”: – Rowerowa Droga Krzyżowa w pobliżu Trzebnicy będzie już drugą plenerową drogą krzyżową w okolicy – obok tej w Bukowym Lesie. Wykorzystanie dróg rowerowych na ten zbożny cel jest pięknym pomysłem, gdyż cyklistom umożliwi to indywidualne i grupowe rozważanie Męki Pańskiej. Ponieważ Trzebnica jest międzynarodowym sanktuarium, zatem „zagospodarowanie” terenu wokół bazyliki jest wielką szansą na ubogacenie religijnych przeżyć różnych grup przybywających tutaj do grobu św. Jadwigi. Kapliczki te będą stanowiły – jak zawsze bywało – pomniki wiary naszego pokolenia i zachętę do modlitwy dla pielgrzymów i turystów. To bardzo ważne, skoro trwa wciąż dyskusja o prawie do ustawiania znaków chrześcijańskiej wiary w przestrzeni pozakościelnej. W przeszłości inspiracją do zakładania kalwarii były pielgrzymki do Ziemi Świętej. Pątnicy, pragnąc przeniesienia atmosfery jerozolimskich miejsc świętych w swoje rodzinne strony, wznosili obiekty nawiązujące do pierwowzorów z miasta świętego.
Zakładanie kalwarii nasiliło się pod koniec średniowiecza, gdy Turcy seldżuccy i osmańscy utrudniali odbywanie pielgrzymek do Jerozolimy. Największy rozwój kalwarii nastąpił w czasie kontrreformacji. Przemawiały do wrażliwości ludu, opowiadając historię życia Pana Jezusa, Maryi i świętych zrozumiałym językiem rzeźby i obrazu; wykładały pielgrzymom prawdy wiary, epizody Pisma Świętego. Ich zadaniem było symboliczne odtworzenie drogi Jezusa na Golgotę. A. Mitkowska w swojej pracy („Polskie kalwarie”, Wrocław 2003) pisze o nich, że „wyłaniają się z bujnej zieleni lokalnych krajobrazów jako teatry wyobraźni, wyspy ciszy i kontemplacji, przemieniające się w momentach uroczystości religijnych w miejsca rozbrzmiewające pieśnią i modlitwą zbiorową pielgrzymów”.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...