Modlitwa i sztuka. Przydrożne kapliczki i kalwarie do zadumy nad Bożą Męką skłaniają zwykle pieszych wędrowców. W okolicach Trzebnicy zrodził się pomysł, by do towarzyszenia cierpiącemu Zbawicielowi zaprosić także rowerzystów.
Krzysztof Lewczak w swojej rzeźbiarskiej pracowni w Kuźniczysku już zaczął pracę nad jedną ze stacji projektowanej Rowerowej Drogi Krzyżowej. Z dębowego drzewa wyłania się zarys postaci Maryi i zdjętego z krzyża ciała Chrystusa. Według koncepcji, która właśnie nabiera kształtów, takie stacje – oddalone od siebie o kilka kilometrów – mają stanąć przy ścieżkach rowerowych na Wzgórzach Trzebnickich.
Sacrum i turystyka
– Łatwiej można będzie dotrzeć do kolejnych kapliczek rowerem, ale oczywiście wytrwali piechurzy też mogą czuć się zaproszeni, by ruszyć w drogę – tłumaczy pan Krzysztof – zwłaszcza że nie trzeba przecież za jednym zamachem pokonywać całej trasy. Wyobrażam sobie, że interesująca byłaby na przykład lekcja katechezy spędzona na rowerach na Drodze Krzyżowej.
Krzysztof Lewczak dodaje, że w Polsce znajdują się już kalwarie „ukierunkowane” na rowerzystów, ale w naszym regionie będzie to zapewne pierwsze takie założenie. – Na pewno jest to też forma ewangelizacji, wyjścia z przekazem wiary w teren, w krajobraz. Myślę jednak, że i dla ludzi niewierzących takie kapliczki mają swoje znaczenie; można na nie patrzeć jako na przejaw pięknej starej tradycji, na dzieła sztuki – wyjaśnia.
Agata Combik /GN
Krzysztof Lewczak pracuje nad XIII stacją Rowerowej Drogi Krzyżowej
– Chcielibyśmy, by to przedsięwzięcie stało się częścią strategii województwa dolnośląskiego, jeśli chodzi o turystykę rowerową – mówi Grzegorz Derela, należący do grona osób zabiegających o realizację drogi krzyżowej. – Zabiegamy o wytyczenie rowerowych dróg, które byłyby wzbogacone o kapliczki, będące także atrakcją turystyczną. Chcielibyśmy, by trasa Rowerowej Drogi Krzyżowej zaczynała się w pobliżu trzebnickiej bazyliki i biegła w stronę Doliny Baryczy, dołączając do systemu tamtejszych dróg rowerowych. Myślę, że jej długość może wynosić ok. 60 kilometrów. Będzie prowadzić mało ruchliwymi, ale raczej asfaltowymi drogami.
Pan Krzysztof chciałby, żeby droga doprowadzała do starego drewnianego kościoła w Kuźniczysku, dokładny przebieg trasy nie jest jednak jeszcze znany. Jej twórcy planują zapewnienie każdej stacji opiekuna, np. w postaci konkretnej rodziny. Kaplice rowerowej kalwarii będą miały wysokość 3,5 m, zaś figury, realistycznie rzeźbione, ok. 1–1,1 m. – Myślimy też o infrastrukturze – w tym o stojakach rowerowych, ławeczkach przy kaplicach – mówi G. Derela.
Dłutem o zbawieniu
Krzysztof Lewczak – autor między innymi rzeźb Edyty Stein i ks. Zygmunta Gorazdowskiego, umieszczonych przed kilku laty na katedralnych wieżach – dobrze pamięta chwile przełomowe dla swojej życiowej drogi. Wszystko działo się... pod krzyżem.
– Jako dziecko wiele chorowałem. Zdarzało się, że gorączka doprowadzała mnie niemal do utraty przytomności – wspomina. – Pamiętam, jak leżałem chory, mając może 6–7 lat. Nad łóżkiem wisiał obraz z ukrzyżowanym Chrystusem i stojącymi obok osobami: Matką Bożą, św. Janem i św. Marią Magdaleną. To był bardzo ładny obraz, choć nie miał wielkiej wartości finansowej. Do dziś znajduje się u mojej mamy. Wtedy, jako chore dziecko, byłem w niego zapatrzony. To wówczas zrodziło się we mnie pragnienie zostania malarzem i malowania takich właśnie scen.
Pewien wpływ na podobne marzenia miał pewnie fakt, że malarzem był starszy brat M. Lewczaka. Ostatecznie pan Krzysztof trafił do szkoły rzemiosł artystycznych i... zakochał się w drewnie (choć pracuje też w kamieniu i metalu). Pozostał wierny sztuce sakralnej, a pasyjne tematy pojawiają się w jego dziełach bardzo często.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.