Ten film w czasach PRL-u nigdy nie trafił na ekrany naszych kin. Nie emitowała go telewizja. Nie było wówczas kaset wideo ani płyt DVD, a mimo to obejrzała go cała Polska.
Może trochę przesadziłem. Obejrzał go każdy, kto naprawdę tego chciał. Dzięki księżom, którzy na będących wówczas w użyciu projektorach 16 mm organizowali pokazy filmu w zatłoczonych do granic możliwości salkach parafialnych i kościołach. W mało komfortowych warunkach, z tłumaczeniem na żywo albo bez tłumaczenia, w całości albo w odcinkach, najczęściej dwóch. Krążyły wówczas różne wersje filmu, krótsze i dłuższe, zresztą również stacje telewizyjne całego świata pokazywały najczęściej skróconą wersję „Jezusa z Nazaretu” Franco Zeffirellego. Sam, dzięki pomocy znajomego księdza, dysponującego kolekcją filmów religijnych, zorganizowałem pierwszy w Katowicach pokaz filmu Zeffirellego w Studenckim Dyskusyjnym Klubie Filmowym „Kino-Oko”, nie przypuszczając, na co się narażamy. Nie, nie było interwencji cenzury czy odpowiednich służb. Po prostu zjawiły się takie tłumy widzów, że sala pękała w szwach, a ciągle przybywali chętni. W końcu jakoś udało się opanować całe to zamieszanie i rozpocząć projekcję, chociaż ze znacznym opóźnieniem. Ale nikt nie narzekał. Aż dziw, że arcydzieło Zeffirellego w pełnej, odnowionej, sześciogodzinnej wersji dopiero teraz trafiło na płyty DVD. Oglądając film po latach, można stwierdzić, że w przeciwieństwie do wielu innych o podobnej tematyce nic się nie zestarzał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...