Intrygująco grana sztuka przygotowana przez niszowy i obrastający legendą teatr jest niejednoznaczna. Zarówno w przesłaniu, jak i w interpretacji aktorów.
Kolejne premiery spektakli stołecznego Teatru WARSawy przyciągają wciąż nowych widzów. Jednym z powodów jest na pewno obsada aktorska, często nominowana do prestiżowych teatralnych nagród.
Tak było z „Kompleksem Portnoya”, nagrodzonym warszawskim „Feliksem”. Inny spektakl, „Zaklęty rewir”, dostał nagrodę za główną rolę Mateusza Banasiuka. I tak będzie pewnie również z ostatnią premierą – „Wenus w futrze” w reżyserii Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej.
Doborową obsadę tworzą grający główne role Magdalena Popławska i Wojciech Kalarus. Tytuł kojarzy się z filmem Romana Polańskiego. Reżyserka podkreśla jednak, że „akcenty zostały inaczej rozłożone”.
Spektakl jest błyskotliwą zabawą, w której aktorzy zamieniają się rolami. Fabuła stanowi tylko pretekst do odkrywania osobowości dwojga partnerów, zmierzających pozornie do tego samego celu. Tym celem jest wystawienie sztuki „Wenus w futrze”.
Reżyser po przesłuchaniu wielu aktorek zwątpił już w to, że znajdzie idealną odtwórczynię do głównej roli. I wtedy zjawia się spóźniona. Wanda przekonuje reżysera, że ona jest właśnie tą, której szuka.
Magdalena Popławska pokazała całą paletę barwnej osobowości. Niekonwencjonalna, chaotyczna, z pozoru ignorantka. Jak się później okazuje, świetnie zna tekst i ma wiele własnych pomysłów. Szybko przejmuje inicjatywę. Zaczyna się walka. Starcie, którego stawką jest władza i zrealizowanie własnych twórczych pomysłów.
Silnie zaznaczony jest konflikt płci. Mężczyzna wydaje się ulegać, jest w nim jakiś lęk przed kobietami. Wielkim walorem tekstu i spektaklu jest tajemnica, jaką kryje w sobie relacja tych dwojga ludzi. Swobodna oraz zaskakująca przyjaźń jest zarazem groźna.
Wielka w tym zasługa aktorów. Świetna i rzadko oglądana Popławska stworzyła mistrzowską kreację, naszkicowaną delikatnymi, ale wyrazistymi kreskami. Powściągliwy na początku Wojciech Kalarus jako Thomas odkrywa pasję, której poświęca całe życie, ale widzi też u siebie jakąś nieporadność. Stanowią w tym spektaklu znakomity duet i słusznie zbierają gromkie oklaski od widzów.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...